Bełchatów. System energetyczny uratowany. Rynek znów nie zadziałał

Stanęła niemal cała największa elektrownia w Polsce. Aby zastąpić Bełchatów, generację podniosły wszystkie bloki węglowe, wodne i gazowe, jakie tylko mogły. Skorzystaliśmy z interwencyjnego importu, a ceny prądu. były niższe niż zwykle. To kolejny raz gdy rynek nie dał żadnych sygnałów do inwestycji. Tak samo jak nie daje, gdy na rynku energii jest nadmiar. To ma się zmienić.
Zobacz wideo Rekordowe ceny uprawnień do emisji CO2. Baca-Pogorzelska: Energia będzie bardzo droga

Gdy w poniedziałek, z powodu awarii stacji rozdzielczej, wyłączonych zostało 10 dużych bloków energetycznych największej w kraju elektrowni, trzeba był skorzystać z wszystkich szybko dostępnych rozwiązań, które uchroniły odbiorców przed odłączaniem ich od zasilania. W ruch poszło 16 turbozespołów elektrowni wodnych, generację zwiększyły też 34 bloki węglowe i 2 gazowe. Słowem wszystko, co było "pod parą" i mogło ratować system. Operator skorzystał także z interwencyjnego importu energii z Niemiec, Czech i Słowacji.

Gminy w powiecie chełmińskim czekają kilkumilionowe rachunki za prąd. Wójtowie zapowiadają, że zabraknie pieniędzy na inwestycje, problem może być w zimę z odśnieżaniem dróg Po awarii i wyłączeniu bloków w Elektrowni Bełchatów. "Błąd ludzki"

Skoro w ruch poszło wszystko, co było w stanie, a i tak musieliśmy jeszcze korzystać z interwencyjnego importu, to ceny energii na krajowym Rynku Bilansującym, na którym rozlicza się niedobory lub nadwyżki mocy, teoretycznie powinny poszybować w kosmos, a przynajmniej w okolice limitów, które wynoszą dziś blisko 50 tys. zł/MWh. W końcu w kraju zabrakło mocy, które mogłyby podołać obciążeniu w tych godzinach.

Awaria o gigantycznych skutkach, a ceny jak co dzień

Według wstępnych szacunków Polskich Sieci Elektroenergetycznych ceny na Rynku Bilansującym rzeczywiście mocno wzrosły - do blisko 1500 zł/MWh. To były jednak tylko szacunki, w których algorytm policzył cenę tak, jakby Bełchatów sam przestał pracować. Wiele godzin później takie szacunki są korygowane, a ostateczna wycena może być poprawiania nawet wiele miesięcy później. W tym przypadku zostały już skorygowane. Wyniosły od 268 zł/MWh w godzinie awarii do niespełna 365 zł/MWh w najdroższej godzinie tego pechowego popołudnia. To ceny jak każdego innego dnia. Ba, prąd okazał się nawet tańszy niż w niektórych dniach, gdy bilans energetyczny nie był zagrożony.

Prezes PGE o wyroku TSUE: 'Nie zamkniemy kopalni Turów. To zwykły szantaż' (zdjęcie ilustracyjne) Prezes PGE o wyroku ws. Turowa: Szantaż. Jest też reakcja Morawieckiego i Sasina

Dlaczego? Bo mechanizm Rynku Bilansującego zadziałał tak, jakby elektrownia Bełchatów pracowała, skoro przyczyna awarii leżała po stronie operatora przesyłowego, a nie wytwórcy energii. Gdyby było inaczej to, przy obecnych zasadach, ceny na rynku bilansującym wzrosłyby w okolice 1500 zł/MWh, ale PGE zostałaby niesłusznie obciążona kosztami niedostarczenia energii. Do tego drugiego nie powinno oczywiście dojść.

Czy oznacza to że mechanizm Rynku Bilansującego działa dobrze? Kto zapłaci za ratowanie systemu energetycznego w Polsce? Które elektrownie zostały włączone do pomocy? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl.

Artykuł pochodzi z serwisu WysokieNapiecie.pl.

Więcej o: