Szymon Jadczak z portalu Wp.pl dotarł do osób, które słyszały niedzielną rozmowę załogi samolotu Ryanair z białoruskimi kontrolerami.
Pasażerka maszyna leciała z Aten do Wilna. Na jej pokładzie znajdował się białoruski opozycjonista Roman Protasewicz. Do "porwania" - jak to określił premier Mateusz Morawiecki - doszło tuż przed granicą z Litwą. Białoruscy kontrolerzy mieli oznajmić pilotom, że na pokładzie znajduje się bomba. W pobliżu maszyny pojawiły się myśliwce.
Samolot wylądował na lotnisku w Mińsku, a Protasewicz został zatrzymany.
- Z zapisu rozmów pomiędzy wieżą a samolotem wynika, że kapitan samolotu Ryanaira sam podjął decyzję o lądowaniu w Mińsku. Białoruskie myśliwce MIG-29 rzeczywiście zostały poderwane, ale pojawiły się w pobliżu Boeinga 737, gdy ten już podchodził do lądowania w Mińsku - twierdzi rozmówca Wp.pl.
Jak dodaje, informacje uzyskane od białoruskich kontrolerów "nie dawały żadnego wyboru" kapitanowi, a informacja o rzekomej bombie na pokładzie "była bardzo wiarygodna". - Zapewniam, że po ujawnieniu tej korespondencji postawa załogi będzie w pełni zrozumiała - podkreśla informator Wp.pl.
W poniedziałek około godz. 12 biuro prasowe linii Ryanair wydało oświadczenie, w którym podkreśliło, że przekierowanie lotu do Mińska było "aktem piractwa lotniczego" i "bezprawnym działaniem władz białoruskich".
Zaznaczono, że sprawa jest analizowana przez unijne agencje ds. bezpieczeństwa i ochrony oraz NATO.
Zdaniem prezesa linii Ryanair Sun, do których należy zarejestrowany w Polsce samolot, piloci zostali postawieni w sytuacji bez wyjścia. - Samolot znajdował się nad terytorium Białorusi i musiał zastosować się do komunikatów białoruskiej kontroli lotów - stwierdził Michał Kaczmarzyk. Już po lądowaniu w Mińsku przewoźnik oświadczył, że twierdzenia białoruskich władz się nie potwierdziły - ładunku nie znaleziono.
Roman Protasewicz to białoruski opozycjonista. Jest współtwórcą i byłym redaktorem naczelnym kanału NEXTA, który transmituje w mediach społecznościowych dowody na łamanie prawa przez białoruskie władze. Wyjechał z Białorusi w 2019 roku. Azylu politycznego udzieliła mu Litwa.