W niedzielę 23 maja władze Białorusi skłoniły pilotów samolotu Ryanair Sun, by zmienili trasę lotu i lądowali w Mińsku. Do "porwania" pasażerskiej maszyny - jak to określił premier Mateusz Morawiecki - doszło tuż przed granicą z Litwą, dokąd zmierzała z Grecji. Białoruscy kontrolerzy mieli oznajmić pilotom, że na pokładzie znajduje się bomba. W pobliżu samolotu miał też pojawić się MiG-29.
Białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka poinformował, że strona białoruska, ustami kontrolerów lotu, zagroziła pilotom Boeinga, że jeśli nie wylądują w Mińsku, samolot zostanie zestrzelony.
Tymczasem prawdziwym powodem akcji białoruskich władz była obecność na pokładzie Romana Protasewicza. Opozycjonista jest bowiem uznawany przez władze za terrorystę.
Samolot nad Białorusią Źródło: Flightradar24, ilustracja: R. Kędzierski
Samolot B738 Ryanair (nr lotu FR4978) wyleciał z Aten o godz. 7:29 czasu lokalnego (9:29 czasu polskiego). Dwie godziny później przekroczył granicę z Białorusią. O godzinie 11:45 czasu polskiego został przekierowany do lotniska w Mińsku. Do wyznaczonego przez białoruskie władze dotarł po ok. 30 minutach - po godz.12:15 polskiego czasu.
Od dotarcia do granicy z Litwą, szacując dotychczasową prędkość maszyny, pilotów dzieliło zaledwie kilka minut. Zostali zmuszeni do zmiany trasy w ostatniej chwili. Trasę przelotu można odtworzyć na stronach Flightradar24.
Ostatecznie maszyna dostała zgodę na wylot po godz. 19 i dotarła już do oryginalnego celu - na lotnisko w Wilnie.
Przelot samolotu Rynair Źródło: Flightradar24
Zdaniem prezesa linii Ryanair Sun, do których należy zarejestrowany w Polsce samolot, piloci zostali postawieni w sytuacji bez wyjścia. - Samolot znajdował się nad terytorium Białorusi i musiał zastosować się do komunikatów białoruskiej kontroli lotów - stwierdził Michał Kaczmarzyk. Wcześniej rzeczniczka Ryanair informowała, że kontrolerzy przekazali pilotom informacje o zagrożeniu na pokładzie - najprawdopodobniej chodziło o bombę. Już po lądowaniu w Mińsku przewoźnik oświadczył, że twierdzenia białoruskich władz się nie potwierdziły - ładunku nie znaleziono.
Roman Protasewicz to białoruski opozycjonista. Jest współtwórcą i byłym redaktorem naczelnym kanału NEXTA, który transmituje w mediach społecznościowych dowody na łamanie prawa przez białoruskie władze. Wyjechał z Białorusi w 2019 roku. Azylu politycznego udzieliła mu Litwa.