Małe firmy mogą od 1 lipca zapłacić znacznie więcej za gaz. PGNiG podnosi bowiem stawki dla niektórych przedsiębiorców o 24 proc. Powodem decyzji są m.in. rosnące ceny gazu na rynkach międzynarodowych - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Zmiana nie dotknie odbiorców indywidualnych. W ich wypadku taryfy sprzedawców zatwierdza bowiem Urząd Regulacji Energetyki. Kowalski za podwyżkę cen gazu dla przedsiębiorcy i tak może jednak zapłacić - pośrednio. Całkiem prawdopodobne, że część wyższych kosztów w firmach zostanie przerzucona na klienta (np. w cenach produktów).
Urząd Regulacji Energetyki w kwietniu tego roku zgodził się na podwyżki dla odbiorców indywidualnych. Na szczęście były one niewielkie. Jak wynika z komunikatu URE osoby wykorzystujące gaz do gotowania płacą więcej o 2,3 proc., ogrzewający gazem wodę 3,3 proc., a ogrzewający domy 3,5 proc. W skali miesiąca przekłada się to o wydatki wyższe od kilku do kilkudziesięciu złotych.
Możliwe jednak, że już od roku 2024 roku zwykłego konsumenta nie będzie chronić tarcza URE.
- Uwolnienie cen, to nie jest cel wymyślony przez nas. Zobowiązała nas do tego Komisja Europejska. Ja też, jak KE, opowiadam się za pełną liberalizacją rynku gazowego, ale w Polsce to niebezpieczne dla odbiorców indywidualnych. Obecna pozycja PGNiG, jako dominującego sprzedawcy gazu, oznacza drożyznę dla obywateli, ale krociowe zyski dla państwa, bo przecież PGNiG jest pod pełną kontrolą Skarbu Państwa - wyjaśnił w rozmowie z Money Janusz Steinhoff.
Eksperci szacują, że po uwolnieniu rynku ceny gazu mogą wzrosnąć nawet o 100 proc. - Gdyby PGNiG, który dominuje na rynku odbiorców indywidualnych, zachowało się jak przedsiębiorstwo, to od 2024 r. systematycznie podwyższałoby ceny na rynku indywidualnych odbiorców gazu, aż do poziomu ok. 100 proc. obecnej jego ceny. Tyle gaz kosztuje w Holandii i innych krajach. 50 proc. więcej niż my już teraz płacą Niemcy - twierdzi Bartłomiej Derski, ekspert energetyczny z portalu wysokienapiecie.pl.