Na briefingu prasowym w Usnarzu Górnym na polsko-białoruskim pograniczu, który odbył się we wtorek 24 sierpnia, premier Mateusz Morawiecki wystąpił na konferencji prasowej. Szef rządu został zapytany m.in. o płot, który ma przedzielić dwa kraje.
- Prace rozpoczną się już w najbliższych dniach, natomiast potrwają na pewno kilka tygodni, może nawet kilkanaście tygodni, ale na samym początku będziemy zabezpieczali ten odcinek, który jest najłatwiejszy do nielegalnego przejścia, a trudniejszy do nadzorowania, czyli odcinek lądowy. To jest około 180-190 km - poinformował prezes Rady Ministrów. Jak podkreślił, będzie zabezpieczany też odcinek wzdłuż rzeki.
Przypomnijmy, że na polsko-białoruskiej granicy w pobliżu miejscowości Usnarz Górny nadal koczuje grupa imigrantów. Według Straży Granicznej, przy granicy znajdują się obecnie 24 osoby - dwudziestu mężczyzn i cztery kobiety. Fundacja Ocalenie, której działacze są na miejscu, podaje jednak, że z komunikacji z uchodźcami wynika, że jest ich wciąż 32, a wśród nich trzy dorosłe kobiety i 15-latka.
Grupa przebywa na terenie kontrolowanym przez stronę białoruską. Polskie władze oceniają, że obecność imigrantów to wynik świadomego działania władz białoruskich, które w ten sposób chcą destabilizować sytuację w krajach UE.
Dziennikarze próbowali dopytać Morawieckiego o koszt płotu. - Nie powiem dzisiaj, jaki jest koszt, ale dla zapewnienia bezpieczeństwa Polsce każde środki są słuszne do użycia. Dla mnie przede wszystkim liczy się bezpieczeństwo granic, powaga państwa, zdolność do odparcia prowokacji, ataków hybrydowych, jak te ze strony pana Łukaszenki - zaznaczył.
Pytany, czy Komisja Europejska pomoże w budowie ogrodzenia, premier odparł, że "poradzimy sobie sami". - Tutaj nie ma potrzeby, żeby uruchamiać jakąś specjalną pomoc. Oczywiście, jeśli będą takie fundusze, to jak najbardziej z nich skorzystamy, ale nie będziemy na nie czekać - powiedział premier. Dodał, że "ogrodzenia będą uruchamiane natychmiast".
Jak wyjaśniło Ministerstwo Obrony Narodowej w odpowiedzi na pytanie serwisu money.pl, ogrodzenie będzie stanowić uzupełnienie istniejącego już odcinka zapory drutowej ułożonej w pasie granicznym z Białorusią. Będzie to płot o wysokości 2,5 m, zbudowany z drutu ostrzowego.
Długość granicy z Białorusią to 418 km. Jak wskazuje money.pl, Litwini na swoje 500 km chcą w specjalnej ustawie przeznaczyć w przeliczeniu 688 mln zł. Daje to 1,37 mln zł za kilometr. Zatem "model litewski" kosztowałby nas ok. 572 mln zł.
"Litwini chcą jednak zbudować płot o wysokości 4 metrów. MON planuje 2,5 metra wysokości, powinno być zatem taniej" - zauważa portal.
Dziennikarze dotarli też do firmy zajmującej się budową podobnych konstrukcji. W szczegółowej wycenie zawierającej koszty wszystkich słupków, profili w kształcie litery Y do montażu concertiny, betonu do wmurowania słupków i samej concertiny, koszt materiałów na płot eksperci wycenili na 520 tys. zł za kilometr. Montaż - na ok. 150 tys. zł. Do tego należy jednak dodać jeszcze 3-kilometrowe zwoje concertiny przy płocie. Eksperci wyceniają 1 kilometr na 44 tys. zł. To zatem kolejne 132 tys. zł. Kilometr takiego ogrodzenia o wysokości 2,5 m na rynku kosztuje zatem ok. 800 tys. zł.
"Do tego trzeba doliczyć jeszcze całą logistykę takiego przedsięwzięcia. Można zatem przyjąć, że koszt budowy kilometra wzrosnąć może nawet do ok. 1 mln zł. Zatem budowa może pochłonąć nawet ponad 400 mln zł" - czytamy na łamach portalu.