Rosnące ceny gazu mogą budzić zaniepokojenie, bo zbliżający się sezon grzewczy może być jednym z najdroższych. Sprawę skomentował Jacek Sasin, minister aktywów państwowych.
- To jest poważny problem w tej chwili, rzeczywiście wzrost cen gazu w ciągu ostatniego roku jest gigantyczny. To jest 941 proc. od października do października, rok do roku. To zupełnie niespotykane wzrosty - powiedział Jacek Sasin w rozmowie z Polskim Radiem.
Wicepremier zapewnił jednak, że wzrosty nie będą trwać wiecznie. - Tak wysoki poziom cen, będący rzeczywiście wynikiem działań spekulacyjnych, nie może się długo utrzymać. To też nie będzie proces natychmiastowy - stwierdził.
Pytany o to, kiedy wzrost może zostać zahamowany, odpowiedział, iż "możemy mówić o początku, pierwszym kwartale przyszłego roku". - Wtedy pewnie spadek cen zanotujemy, wtedy się pewnie rynek ustabilizuje - stwierdził na antenie.
Paweł Majewski, szef Państwowego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, ostrzega, że w najbliższym czasie musimy spodziewać się wzrostów. - Kolejna podwyżka taryfy na gaz jest nieunikniona. Będziemy starali się ten wniosek składać w taki sposób, by wzrost ceny był jak najmniej dotkliwy dla gospodarstw domowych - zapewnił na początku października.
Zarówno Majewski jak i Sasin za znaczący wzrost cen gazu obwiniają Rosję. - To jest działanie zupełnie bezprecedensowe i niespotykane do tej pory. Jest to efekt działań Gazpromu. Mam nadzieję, że Komisja Europejska zacznie teraz dostrzegać, jak może wyglądać szantaż energetyczny ze strony rosyjskiej - stwierdził szef PGNiG. - Zwracamy na to rzeczywiście uwagę, że ogromny wpływ na ten skok cen gazu ma polityka Gazpromu, polityka Rosji, która ograniczyła dostawy gazu do Europy, chcąc wymóc szybkie uruchomienie gazociągu Nord Stream 2 - stwierdził z kolei wicepremier.
Podobnego zdania jest Fatih Birol, szef Międzynarodowej Agencji Energii - Jeśli Rosja zrobi to co sugerowała i zwiększy dostawy do Europy, może uspokoić rynek - powiedział w rozmowie z "Financial Times".