- Przecież na Zachodzie i w Europie Środkowej są ograniczone możliwości otwarcia sklepów. U nas nie - mówił w Sejmie Alfred Bujara cytowany przez portal wiadomoscihandlowe.pl. - Tam po godzinie w niektórych krajach 20, w niektórych 21, może się otworzyć tylko malutki sklep. O 18.30, teraz o 19, jak państwo wiecie, w Brukseli sklepy się zamykają. U nas mogą (handlować - red.) nawet i całą noc - uzasadniał szef sekcji handlowej NSZZ Solidarność.
Dopytywany przez portal, do której godziny dokładnie miałyby działać sklepy w tygodniu i jakich konkretnie placówek miałoby to dotyczyć, Alfred Bujara odmówił komentarza.
Na pomysł ustawowego skrócenia godzin pracy sklepów nie zgadza się suchej Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. - Nie popieramy tego pomysłu, to zła propozycja. Wydłużone godziny pracy to wyjście naprzeciw oczekiwaniom konsumentów. Szczególnie w okresie pandemii, gdy bezpieczeństwo i komfort klientów są szczególnie ważne, istotna jest możliwość zrobienia zakupów w wygodnej dla konsumenta porze dnia - powiedziała Juszkiewicz portalowi wiadomoscihandlowe.pl.
Senat wprowadził poprawki do nowelizacji ustawy ograniczającej handel w niedzielę i święta. Jej celem jest wyeliminowanie nadużywanych w obecnych przepisach wyłączeń pozwalających na ominięcie ograniczeń handlu. Nowela przewiduje m.in. ustalenie, że z wyłączeń mogą skorzystać jedynie placówki handlowe, w których przeważająca działalność polega na świadczeniu usług pocztowych.
Wicemarszałek Senatu Marek Pęk z Prawa i Sprawiedliwości mówi, że doprecyzowanie dotychczasowych przepisów było konieczne, ponieważ pojawiły się w nich luki. Stwierdził, że jeśli dzieje się tak, że adresaci szybko dostosowują do zmian i prawo zaczyna być nieskuteczne, to należy zrobić stosowną nowelizację. Pęk dodaje, że idea zakazu handlu w niedzielę jest słuszna.