Więcej ważnych i ciekawych informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl.
Było dynamiczne odbicie po pandemii, ale teraz są nowe wyzwania i kryzysy do gaszenia. I widać to dobrze w oficjalnych danych. Chińska gospodarka urosła w trzecim kwartale o 4,9 proc. rok do roku, poniżej oczekiwań ekonomistów na poziomie 5,2 proc.
To też wyraźne hamowanie wzrostu. Jeszcze w drugim kwartale był na poziomie 7,9 proc., w pierwszym aż 18,3 proc. Najnowsze dane to najwolniejszy wzrost od roku, czyli od trzeciego kwartału 2020. Kwartał do kwartału PKB wzrósł o zaledwie 0,2 proc. - w tym ujęciu gorzej było ostatnio w pierwszym kwartale zeszłego roku, ale był to przecież czas najmocniejszego uderzenia epidemii w tym kraju. To też jeden z najsłabszych takich odczytów w ostatniej dekadzie.
Także produkcja przemysłowa - bo te dane też właśnie poznaliśmy - wzrosła we wrześniu najsłabiej od pierwszej fali koronawiusa, czyli od marca 2020 (a pamiętamy, że wtedy istotna część chińskiej gospodarki dosłownie stanęła) - o 3,1 proc. rok do roku, również wolniej od oczekiwań. W tym zalewie negatywnych wiadomości lekko pozytywnie wybija się sprzedaż detaliczna, która zwiększyła się w ubiegłym miesiącu o 4,4 proc., wyraźnie przyspieszając.
Niemniej, zestaw informacji statystycznych z Chin jest ponury. Spowolnienie w Chinach to ważny sygnał dla reszty świata, która dla Pekinu jest zarówno wielkim dostawcą towarów, jak i odbiorcą produktów. Same Chiny także nie pozostają obojętne na to, co dzieje się u ich partnerów handlowych. I ostatnio wpadają w kolejne gospodarcze tarapaty.
Przede wszystkim, jest tam poważny kryzys energetyczny. Wysokie ceny surowców energetycznych (węgla) powodują przerwy w pracy elektrowni i fabryki (a także mieszkańcy) dotkliwie odczuwają przerwy w dostawach prądu na dużą skalę (na marginesie, Chiny odpowiadają częściowo za wysokie ceny energii także w Europie - gaz ziemny drożał w ostatnim czasie tak mocno między innymi z powodu rosnącego popytu z tego kierunku, a Azja płaciła za niego po prostu więcej). Niektóre fabryki zamykano, by zmniejszyć emisje CO2 - lokalne władze starały się zmierzyć z celami klimatycznymi założonymi przez Xi Jinpinga (choć możliwe, że Chiny odchodzenie od węgla teraz nieco opóźnią, ogólnie na świecie zielona transformacja może stać się ofiarą kryzysu energetycznego)
Do tego dochodzą zakłócenia w łańcuchach dostaw: zatkane porty i piętrzące się opóźnienia w dostawach. A już wyłącznie chińską specjalnością (bo poprzednie dwa problemy uderzają z różnym nasileniem na całym świecie) są niepokojące zjawiska na rynku nieruchomości. Największy deweloper w tym kraju (a może i na świecie), Evergrande, zawisł nad przepaścią, będąc o krok od ogłoszenia oficjalnie bankructwa - a ma ponad 300 miliardów dolarów długów. Są obawy o rozlanie się kłopotów jeden wielkiej firmy na cały sektor, bardzo ważny w chińskiej gospodarce. Do tego koronawirus wciąż nie daje o sobie zupełnie zapomnieć.
Oficjalny cel władz w Pekinie to ponad 6 proc. wzrostu w całym 2021 roku. Jak na razie to wciąż może się udać. O ile czwarty kwartał nie przyniesie kolejnych negatywnych niespodzianek.