Konserwacja rurociągu ma potrwać minimum trzy dni. Przedstawiciele Transnieftu nie podali, co dokładnie będzie remontowane. Portal lenta.ru zwraca uwagę, że wstrzymanie dostaw ropy następuje w momencie trwającego konfliktu na granicy.
Z oficjalnego komunikatu firmy Gomeltransnieft wynika, że prace remontowe rozpoczęły się wczoraj i dotyczą tylko tej nitki, którą surowiec płynie do Polski. Jednocześnie białoruski operator zastrzegł, że nie przewiduje zmian w miesięcznym planie dostaw.
Nitka rurociągu Przyjaźń, która biegnie przez Białoruś, dostarcza ropę do Polski i Niemiec. Już raz w tym roku, w czerwcu, białoruski operator, w związku z remontem, wstrzymał przepływ surowca na 96 godzin. W listopadzie zanotowano na odcinku białoruskim również ograniczenie dostaw gazu systemem rurociągów tranzytowych Jamał - Europa.
Alaksandr Łukaszenka kilka dni temu mówił o sankcjach, jakie Białoruś może nałożyć na Unię Europejską. Mówił wówczas o gazie.
- Coś za bardzo zaczynają nas straszyć piątym pakietem [sankcji - red.] - stwierdził białoruski przywódca 11 listopada, zwracając się do swoich ministrów. - Ogrzewamy Europę, a wciąż nam grożą, że zamkną granicę. A co, jeśli odetniemy im gaz? Zalecałbym kierownictwu Polski, Litwy i innych bezmyślnych narodów, by się zastanowili, zanim coś powiedzą" - mówił Łukaszenka. Wyjaśnił też, że jeśli Europa nałoży dotkliwe sankcje "konieczna będzie reakcja".
Słowa te padły jeszcze przed zatwierdzeniem przez UE sankcji wobec Białorusi. W poniedziałek ministrowie spraw zagranicznych krajów członkowskich na spotkaniu w Brukseli zaakceptowali nowe kryteria, które umożliwią rozszerzenie restrykcji wobec reżimu w Mińsku. W oparciu o nie eksperci sporządzą czarną listę. Z nieoficjalnych informacji wynika, że wpisanych na nią ma być ponad 30 osób i firm z zakazem wjazdu do Wspólnoty i zablokowanymi pieniędzmi w europejskich bankach. Konkrety mają być znane w ciągu kilku lub kilkunastu dni.
We wtorek doszło do eskalacji przy przejściu granicznym Kuźnice-Bruzgi. Rano resort obrony narodowej poinformował, że migranci zaatakowali polskich żołnierzy i funkcjonariuszy kamieniami. "Próbują zniszczyć ogrodzenie i dostać się na teren Polski. Nasze służby użyły gazu łzawiącego, żeby stłumić agresję migrantów" - tak sytuację na granicy opisywało Ministerstwo Obrony Narodowej. Z ustaleń polskich służb wynika, że na przejściu granicznym były dwa tysiące migrantów, a agresywnie zachowywała się około setka z nich. Ich działania miały inspirować służby białoruskie, które także nie reagowały na eskalację przemocy. Ponadto funkcjonariusze białoruscy uniemożliwiali migrantom ewentualny odwrót z przejścia granicznego. Po południu sytuacja się uspokoiła. Duża grupa migrantów w okolicach przejścia w Kuźnicy przebywa od ponad tygodnia.