Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział interwencję rządu, której celem jest obniżenie cen na stacjach paliw. Szef rządu nie przedstawił szczegółów, wiadomo jednak, że Polska nie wprowadzi rozwiązania zastosowanego przez Węgry.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
- Wdrożymy kilka rozwiązań wraz z naszym pakietem antyinflacyjnym, które doprowadzą do relatywnego zmniejszenia cen na stacjach paliw. Natomiast nie będziemy tego robić na ten moment poprzez nakładanie ceny maksymalnej - wyjaśnił premier.
Viktor Orban i jego gabinet zdecydowali przed dwoma tygodniami, że za litr paliwa - benzyny 95 i oleju napędowego - na stacjach zapłacić będzie trzeba nie więcej niż 480 forintów, czyli 6,08 zł. Przed wprowadzeniem regulacji w wielu miastach cena przekracza 500 forintów, co w przeliczeniu na złotówki daje 6,35 zł.
W jaki zatem sposób rząd chce zapewnić niższe ceny na stacjach? - Będą to ruchy, które będą kosztowały po stronie budżetu sporo środków, nawet powyżej miliarda złotych, ale nie chcemy tego czynić poprzez nakładanie ograniczeń administracyjnych, tylko obniżkę pewnych komponentów, składowych paliwa - powiedział premier.
Decyzja rządu to reakcja na wyjątkowo wysokie ceny. Na stacjach średni koszt etyliny bezołowiowej (Pb95) wynosi już powyżej 6 złotych za litr.
Ceny paliw są jednym z głównych powodów wzrostu w Polsce inflacji. Według Głównego Urzędu Statystycznego wynosi ona obecnie 6,8 procent w skali roku. Wzrost cen samego paliwa jest znacznie większy i wyniósł w ciągu ostatniego roku nawet ok. 30 proc.
Premier decyzję rządu ogłosił podczas wizyty w Chorwacji, gdzie spotkał się z premierem Andrejem Plenkoviciem. Do Zagrzebia przybył po spotkaniu z przywódcami grupy V4 premier, do którego doszło w Budapeszcie. Głównym tematem rozmów jest sytuacja międzynarodowa związana z kryzysem na granicy polsko-białoruskiej .