W czwartek (2 grudnia) USA, UE, Wielka Brytania i Kanada nałożyły na Białoruś nowe sankcje w związku z łamaniem przez Mińsk praw człowieka i sprowadzaniem migrantów z Bliskiego Wschodu. W poniedziałek (6 grudnia) reżim zagroził nałożeniem restrykcji na te kraje.
Białoruski MSZ zapowiedział w komunikacie wprowadzenie zakazu importu wielu towarów pochodzących z państw stosujących sankcje wobec Mińska. Zostanie też rozszerzona lista osób z krajów zachodnich, które nie będą miały wstępu na terytorium Białorusi. Sankcje obejmą także linie lotnicze z krajów Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii. Białoruskie władze zapowiadają również zacieśnienie integracji z Rosją, co zostało określone w komunikacie jako "jeden z najważniejszych kroków".
Resort spraw zagranicznych zaznaczył jednocześnie, że "Białoruś jest gotowa rozstrzygać wszelkie spory poprzez dialog oparty na wzajemnym szacunku i uwzględniając interesy stron". Reżim postawił również warunek. Jak podkreśliło w komunikacie białoruskie MSZ, sankcje mogą zostać odwołane, "jeśli kraje lub grupy krajów zrezygnują z logiki czasów zimnej wojny i powrócą do konstruktywnej współpracy".
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl
W czwartek (2 grudnia) USA, UE, Wielka Brytania i Kanada nałożyły na Białoruś nowe sankcje w odpowiedzi na "nieustanne ataki na prawa człowieka i podstawowe wolności na Białorusi, lekceważenie norm międzynarodowych i powtarzające się akty represji". Kraje zażądały od reżimu Łukaszenki "natychmiastowego i całkowitego zaprzestania organizowania nielegalnej migracji przez granice z UE". Wezwały go także do bezwarunkowego i bezzwłocznego uwolnienia prawie 900 więźniów politycznych i zakończenia kampanii represji.
Restrykcje Unii Europejskiej objęły zakaz wjazdu do UE i zablokowanie aktywów w Europie. Na liście sankcyjnej pojawiło się 17 osób i 11 firm, w tym białoruskie linie lotnicze Belavia oraz biura turystyczne, które zaangażowały się w sprowadzanie migrantów z Bliskiego Wschodu do Białorusi.