15 grudnia zeszłego roku w Londynie obowiązywał zakaz spotkań towarzyskich, ale informatorzy gazety "Sunday Mirror" twierdzą, że to nie przeszkodziło w zorganizowaniu na Downing Street świątecznego quizu.
Na publikowanym przez "Sunday Mirror" zdjęciu widać premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona w towarzystwie dwóch osób, co już jest złamaniem reguł.
Co więcej, choć początkowo quiz miał odbyć się online, to w ostatniej chwili uczestnicy zdecydowali, żeby zamiast tego zebrać się w pokojach budynku rządowego.
Według źródeł "Sunday Mirror" w jednym z pomieszczeń były 24 osoby, co stanowiłoby kolejne naruszenie reguł, ale nie ostatnie, bo potem quiz miał się zamienić w dwugodzinne, nielegalne rozmowy przy winie. Zdaniem anonimowego współpracownika premiera, była to część szerszej kultury, a Boris Johnson "przymykał oko na spotkania".
Od ponad tygodnia media publikują doniesienia o kolejnych imprezach w czasach, gdy zwykli Brytyjczycy musieli odwoływać wyjazdy świąteczne, a za spotkania pod dachem policja mogła ich karać mandatami.
Jeszcze w środę premier zapewniał, że czuje gniew, iż w budynkach rządowych mogło dojść do złamania reguł. - Teraz gniew musi być chyba podwójny - komentował lider opozycji, Keir Starmer.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
- To najgorszy możliwy lider w najgorszych czasach - dodawał szef Partii Pracy w brytyjskiej telewizji publicznej.
Downing Street odpowiada, że premier połączył się z uczestnikami zdalnie i tylko na moment, a pracownicy i tak byli już w budynku. Minister edukacji Nadhim Zahawi podkreślał w BBC, że szef rządu chciał po prostu krótko podziękować pracownikom dającym z siebie wszystko podczas pandemii.
Od wielu dni wśród posłów Partii Konserwatywnej narastają obawy, że ich szef staje się obciążeniem. Ostatnie sondaże pokazują załamanie się poparcia dla ugrupowania. Dziś kolejny, opublikowany przez tygodnik "Observer", przynosi opozycyjnej Partii Pracy 9 punktów procentowych przewagi. To najwięcej od 7 lat.