Znów ponad 700 ofiar COVID-19. W całym 2021 r. jakby wyginęło Gniezno [WYKRES DNIA]

W 2021 r. na COVID-19 oficjalnie zmarło w Polsce ok. 68 tys. osób. Na początku stycznia "pęknie" przygniatająca liczba 100 tys. zgonów covidowych. Pierwszy raz od wojny w ciągu roku łącznie nad Wisłą zmarło ponad pół miliona osób. Na horyzoncie jest kolejna fala zakażeń - tym razem wariantem omikron. Przed najgorszymi konsekwencjami tej mutacji może uchronić szczepienie. Osoby, które mają prawo do przyjęcia przypominającej dawki szczepionki, nie powinny zwlekać.

67 778 - o tylu "oficjalnych" zgonach covidowych w 2021 r. łącznie poinformowało Ministerstwo Zdrowia. Wszystko wskazuje na to, że w sylwestra liczba ta przebije 68 tys. To mniej więcej tak, jakby w rok wyginęły całe Suwałki, Gniezno, Stargard albo Ostrowiec Świętokrzyski. 

Liczba wykrywanych zakażeń wskazuje na to, że czwarta fala pandemii nieco przygasa. Średnia z ostatnich siedmiu dni to ok. 11 tys. nowych odnotowanych przypadków dziennie, a więc o ponad połowę mniej niż przed trzema tygodniami. Wciąż ciągnie jednak za sobą dramatyczny ogon w postaci liczby umierających osób.

29 grudnia Ministerstwo Zdrowia poinformowało w swoim codziennym raporcie o 794 zgonach, 30 grudnia o 709. Były to kolejno najwyższy i trzeci najwyższy "odczyty" tej fali. Tak wysokie liczby to zapewne także efekt świątecznych opóźnień w raportowaniu (bo 26 grudnia resort doniósł o "tylko" 16 śmierciach, dzień później o 38), ale mimo wszystko dane są porażające. Średnia z ostatnich siedmiu dni to obecnie ok. 424 zgony covidowe dziennie.

Dla porównania, przed pandemią dziennie łącznie umierało w Polsce zwykle ok. 1130 osób. W ostatnich tygodniach, według danych Rejestru Stanu Cywilnego, było to już ok. 1,8-2 tys. dziennie.

Zobacz wideo
  • Więcej o pandemii COVID-19 przeczytaj na Gazeta.pl

Na początku stycznia 100 tys. ofiar COVID-19 w Polsce

W zasadzie przez świąteczne opóźnienia trudno powiedzieć, że jesteśmy już po szczycie zgonów w czwartej fali czy w jego trakcie, bo po wyraźnym spadku teraz średnia liczba zgonów znów rośnie. 

embed

To jednak "tylko" statystyka. Dla osób zmarłych i ich rodzin nie robi raczej różnicy, czy śmierć przyszła w szczycie fali czy w innym momencie. Liczy się ludzkie dramaty, którymi jak nigdy naznaczony był 2021 r. Od początku października Ministerstwo Zdrowia poinformowało o blisko 21 tys. osób zmarłych na COVID-19. W tym roku oficjalnie na COVID-19 zmarło niemal 68 tys. osób, a od początku pandemii - ponad 96 tys. Na początku stycznia 2022 r. "pęknie" absolutnie przerażająca liczba 100 tys. zgonów covidowych w Polsce.

A prawda jest taka, że zarówno bezpośrednich ofiar pandemii (osób zmarłych z COVID-19, których nie zdążono przetestować), jak i pośrednich (np. związanych z paraliżem systemu opieki zdrowotnej) jest znacznie więcej. Liczba osób zmarłych w Polsce w ciągu pierwszych 52 pełnych tygodni tego roku (a więc konkretnie od 4 stycznia br. do 28 grudnia br.) to już blisko 506 tys. osób. Przed pandemią najwięcej osób zmarło w 2018 r. - ok. 414 tys. osób. W pierwszym pandemicznym roku - 2020 r. - odnotowano w Polsce niespełna 480 tys. śmierci. 

Od początku pandemii (od marca 2020 r.) do końca listopada 2021 r. łącznie zmarło w Polsce - według danych Rejestru Stanu Cywilnego - ponad 867 tys. osób. Dla porównania, w analogicznym okresie przed pandemią było to maksymalnie ok. 714 tys.  

embed

Szczepienia mogą uratować życie

Zdecydowana większość osób, które w czwartej fali zmarły na COVID-19, nie była zaszczepiona przeciw COVID-19. Licząc od początku październiku do 28 grudnia łącznie, zgony osób niezaszczepionych stanowiły ok. 73 proc. łącznej liczby.

Wnioski są dwa. Po pierwsze - że szczepienie może uratować życie. Dotyczy to nie tylko seniorów z grup szczególnego ryzyka. W danych o zgonach (w Bazie Analiz Systemowych i Wdrożeniowych Ministerstwa Zdrowia) codziennie widać w czwartej fali po kilka czy kilkanaście wpisów dotyczących osób w wieku ok. 20-40 lat - w zdecydowanej większości to osoby niezaszczepione.

Po drugie - osoby, które mają prawo do przyjęcia dawki przypominającej, nie powinny zwlekać. Niestety, najnowsze doświadczenia wskazują, że odporność poszczepienna dość wyraźnie spada po około pięciu-sześciu miesiącach, podobnie jest z odpornością po infekcji. Wielu zaszczepionym zmarłym zabrakło dosłownie kilku dni lub tygodni, aby przyjąć "boostera". Tymczasem "u bram" Polski stoi już wariant omikron, który - według badań i dotychczasowych doświadczeń innych krajów - z dużą większą łatwością niż poprzednie mutacje przełamuje kilkumiesięczną odporność poszczepienną czy poinfekcyjną. Jeśli ktoś może, powinien mocno rozważyć szczepienie dawką przypominającą. 

Osoby powyżej 50 lat mogą przyjąć przypominającą dawkę szczepienia po pięciu miesiącach od przyjęcia drugiej dawki szczepionki (lub jedynej w przypadku preparatu J&J). Pozostałe pełnoletnie osoby muszą poczekać sześć miesięcy od poprzedniego szczepienia. 

Więcej o: