Raport NIK: 9 na 10 nowych suplementów diety nikt nie zbadał. Kontrole trwają nawet kilkanaście lat

Weryfikacja suplementów diety trwa nawet kilkanaście lat, choć ponad połowa Polski zażywa je codziennie. 63 tysiące nowych produktów kontroluje tylko siedem osób - to wnioski z najnowszego raportu Najwyżej Izby Kontroli.
  • Rynek suplementów diety w Polsce stale rośnie. Jego wartość to dziś ok. 6 mld zł. Codziennie suplementy stosuje ponad połowa Polaków
  • Mimo tego Główny Inspektorat Sanitarny sprawdził tylko 11 proc. produktów na rynku
  • Brakuje kontrolerów. Najdłuższe analizy trwają nawet po 14 lat. W tym czasie można sprzedawać nowe produkty
  • Sprawdziliśmy, że w sieci nadal można kupić suplementy, które Główny Inspektorat Sanitarny określił jako niebezpieczne dla zdrowia

Przed miesiącem Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport o bezpieczeństwie żywności w Polsce. Opisała w nim chaos panujący w systemie kontroli, problemy z salmonellą (najwięcej przypadków w Unii Europejskiej wykryto w polskich produktach), niewystarczającą liczbę kontrolerów, a także kłopoty z ich kompetencjami. Twórcy raportu pisali również o problemach z suplementami diety. Teraz opublikowali osobny raport w tej sprawie. Wnioski są podobne. 

Siedmiu pracowników sprawdza 63 tysiące nowych suplementów diety

 "W latach 2017-2020 w Głównym Inspektoracie Sanitarnym złożono blisko 63 tys. powiadomień o wprowadzeniu lub zamiarze wprowadzenia do obrotu nowego suplementu diety. GIS poddał analizie zaledwie 11 proc. z nich" - czytamy w raporcie NIK-u.

Te 11 proc. to niespełna 7 tys. produktów. Tylko połowa z nich została przebadana pod kątem składu. W pozostałych przypadkach po prostu wszczęto postępowanie, które nie zakończyło się sprawdzeniem nowego środka.

Te 63 tys. powiadomień, które wpłynęły do GIS w okresie 2017-2020, weryfikowało najwyżej siedmioro pracowników (63 tys. powiadomień odpowiadają 63 tys. nowych suplementów diety, nie wszystkie zostały lub zostaną wprowadzone na rynek, ale kontrola powinna dotyczyć wszystkich).

Z raportu NIK wynika, że tą ogromną liczbą nowych produktów zajmuje się tylko wspomnianych siedmioro pracowników - to oni prowadzą wszystkie postępowania wyjaśniające. W dodatku w GIS często dochodzi do rotacji i trzeba szkolić nowe osoby.  

Sprzedaż suplementów diety napędziła pandemia - w 2020 r. do Głównego Inspektora Sanitarnego wpłynęło o 70 proc. więcej powiadomień o wprowadzeniu lub zamiarze wprowadzenia nowego środka na rynek niż w roku 2019. 

Jak czytamy w raporcie NIK-u, średnio na jednego pracownika przypadało miesięcznie blisko 300 zgłoszeń, a Główny Inspektor Sanitarny nie dostosował zatrudnienia do skali rynku suplementów diety.

Najdłuższe analizy trwały od dwóch do niemal 14 lat i do dnia zakończenia kontroli NIK w maju 2021 r. wyniki badań wciąż nie były znane. Przez te wszystkie lata suplementy diety mogły być dostępne na rynku.

Prawo mówi jasno: sprzedaż można rozpocząć w momencie złożenia w Głównym Inspektoracie Sanitarnym powiadomienia o wprowadzeniu lub zamiarze wprowadzenia suplementu diety na rynek.

NIK wybrała losowo do kontroli siedem spraw. W czterech z nich wykazano, że suplementy diety nie spełniają norm i nie powinny być sprzedawane jako środki spożywcze.

Nawyki żywieniowe PolakówNawyki żywieniowe Polaków NIK

Suplementy diety stosujemy na potęgę. Zamiast ruchu i diety

Z danych NIK wynika, że tylko w 2018 r. po suplementy diety sięgnęło 72 proc. Polaków. Połowa z nich zażywała je codziennie. 86 proc. z nich uważało, że stosowanie suplementów jest korzystne dla zdrowia. W raporcie NIK czytamy, że Polacy zażywają suplementy, traktując je jako namiastkę prawidłowej diety, pomoc w życiu pełnym stresu, zastępstwo dla aktywności fizycznej.

Wartość rynku suplementów stale rośnie. Dziś jest wyceniana na co najmniej 6 mld zł. W latach 2013-2015 do GIS zgłoszono między 9 a 12 tysięcy nowych suplementów diety, ale w okresie 2017-2020 r. było ich już 62 808.

Sprzedaż wspomaga coraz większa reklama, zwłaszcza telewizyjna. "Wzrost popularności nie wiązał się jednak ze wzrostem świadomości Polaków na temat tego, czym są takie produkty i czym się różnią od leków OTC, czyli sprzedawanych bez recepty" - czytamy w raporcie.

O tę świadomość, zdaniem NIK, nie zadbało Ministerstwo Zdrowia, które wprawdzie przygotowało projekt ustawy wprowadzającej opłaty za reklamę suplementów diety, ale finalnie z niego zrezygnowało.

Izba ma także zastrzeżenia do kontroli rynku suplementów diety. Kolejni ministrowie zdrowia przyjmowali, że ryzyko z nim związane jest niewielkie, dlatego nie identyfikowali potencjalnych zagrożeń, a tym samym nie mogli im zapobiegać, ani ich eliminować - piszą twórcy raportu.

Dodają, że jedynym organem, który mógłby merytorycznie wesprzeć Ministerstwo Zdrowia, była Rada do spraw Monitoringu Żywności i Żywienia, ale od 2011 r. nie prowadziła żadnej działalności. 

Za jakość suplementu odpowiada producent lub importer, ale sprawdzić powinien ją kontroler Głównej Inspekcji Sanitarnej. Takich kontrolerów jest jednak za mało, a z powodu zadań GIS w trakcie pandemii czasu na ich sprawdzanie jest mniej. Jak oceniają twórcy raportu NIK, z powodu pandemii odsunięto w czasie zmiany w obszarze prawa żywnościowego, które mogłyby je ulepszyć. 

W pismach zobowiązujących przedsiębiorców do przedstawienia naukowych opinii na temat sprzedawanego suplementu nie wskazywano terminu ich dostarczenia. "Kontrolerzy NIK przeanalizowali 14 postępowań – w żadnym z nich nie dostarczono wymaganej opinii, w dwóch producenci zrezygnowali z wprowadzenia na rynek zgłaszanych produktów, a w pozostałych sprawach GIS nie ponaglał i nie egzekwował nałożonych na przedsiębiorców obowiązków. Przez ten czas analizowane suplementy można było legalnie kupić" - czytamy w raporcie.

Czarny rynek w Internecie

NIK sprawdziła też produkty sprzedawane przez internet. Kontrolerzy zidentyfikowali w sieci 20 suplementów diety zawierających składniki, których stosowanie w żywności jest niedozwolone i może zagrażać bezpieczeństwu konsumentów. "MK-677 - Ibutamoren, johimbina, androsta-3,5-diene-7,17- Dione, konopie włókniste, świerzbowiec właściwy, DMHA, ostarine (MK-2866), DHEA, 5-HTP (hydroksytryptofan). Zdaniem Głównego Inspektora Sanitarnego przedsiębiorcy, którzy oferowali te produkty, w większości przypadków nie dopełnili obowiązku ich zgłoszenia, wprowadzili je na rynek nielegalnie" - piszą twórcy raportu. 

W 2017 r. GIS wziął udział w kontrolach środków spożywczych sprzedawanych w sieci. Znaleziono wówczas 50 produktów, do których inspektorzy GIS mieli zastrzeżenia, w 36 z nich wykryto składniki, których stosowanie w suplementach jest zastrzeżone, a 14 zawierało "informacje przypisujące sprzedawanym produktom właściwości zapobiegania albo leczenia schorzeń kości i stawów lub odwołujących się do takich właściwości".

Przykład: produkt Liver Refresh zawierający pankreatynę. Wykorzystanie tej substancji kwalifikuje produkt jako leczniczy, a nie spożywczy. Mimo tego był sprzedawany jako suplement diety. 

W raporcie NIK-u czytamy: "W 2018 r. użytkownik Allegro.pl mający firmę zarejestrowaną poza granicami Polski oferował do sprzedaży suplement diety Liver Refresh zawierający składnik niedozwolony do stosowania w żywności (pankreatynę). Pomimo prośby organów Inspekcji Sanitarnej wystosowanej do serwisu Allegro.pl sprzedaż tego produktu nie została zablokowana. Ponadto dokonana w toku niniejszej kontroli NIK analiza oferty tego użytkownika Allegro.pl wykazała, że według stanu na 21 maja 2021 r. w jego ofercie internetowej znajdował się suplement diety Liver Refresh, zawierający w składzie składnik niedozwolony pankreatynę. GIS przekazał sprawę do właściwych stacji sanitarno-epidemiologicznych celem podjęcia działań zgodnie z kompetencjami".

Sprawdziliśmy, że Liver Refresh wciąż jest sprzedawany na Allegro.pl i reklamowany jako suplement diety. 19 stycznia 2022 r. na Allegro.pl znaleźliśmy 65 ofert.

Liver Refresh na Allego.pl. Zrzut ekranu 19.01.2022 r, godz. 13:30Liver Refresh na Allego.pl. Zrzut ekranu 19.01.2022 r, godz. 13:30 Gazeta.pl

Co dalej? 

NIK proponuje zmianę systemu powiadamiania Głównego Inspektora Sanitarnego przez producenta, pobieranie opłat za powiadamianie, stworzenie systemu ostrzegania konsumentów przed suplementami, które nie zostały zgłoszone, wydzielenie z rejestru suplementów, które są weryfikowane ze względu na wątpliwości co do ich bezpieczeństwa, podwyższenie kar pieniężnych za wprowadzanie na rynek nielegalnych suplementów i nieprzestrzeganie wymagań w zakresie ich reklamy. 

NIK rekomenduje również zakaz reklamy suplementów przez osoby ze środowiska medycznego i farmaceutycznego.

Na razie trwa analiza tych propozycji z przepisami międzynarodowymi. Minister Zdrowia nie określił, kiedy się ma skończyć. 

Potrzeba też ludzi. "W trakcie kontroli NIK Główny Inspektor ocenił, że nawet w przypadku wdrożenia pełnej informatyzacji systemu powiadamiania (co jest planowane na koniec 2023 r.), do rzetelnej realizacji zadań w przedmiotowym zakresie niezbędne będzie zatrudnienie dodatkowo czterech osób" - czytamy w raporcie.

Więcej o: