W poniedziałek ok. godz. 13 rozpoczęła się konferencja prasowa Najwyższej Izby Kontroli, która dotyczyła tysięcy prób włamań m.in. na telefony pracowników NIK. Media po raz pierwszy pisały o tej sprawie w piątek 4 lutego. Według wstępnych ustaleń "działania nieuprawnione" odnotowano w ponad 500 urządzeniach.
Cyberataki na NIK skomentował ekspert zewnętrzny, który wypowiedział się anonimowo ze względów bezpieczeństwa. Tłumaczył, jak działają licencje na Pegasusa.
- Licencja nie ogranicza sumarycznej liczby zaatakowanych urządzeń, jedynie ogranicza równoczesne inwigilowanie ich określonej liczby - powiedział. Ekspert podkreślił, że "dochodzenie ws. Pegasusa jest bardzo skomplikowanym procesem. Należy pamiętać, że jest to oprogramowanie specjalistyczne, rozwijane w tajemnicy. Nie wszystkie jego aspekty techniczne są znane".
Pegasus - więcej informacji na temat programu szpiegowskiego znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
- Działania programu szpiegującego nie są niewidzialne, pozostawiają po sobie ślady. Możemy je znaleźć nie tylko na urządzeniu zainfekowanym, ale też w sieci, w której znajdowała się infrastruktura, będąca częścią systemu do inwigilacji - dodał ekspert. Zapewnił jednak, że dzięki pracy analityków z całego świata "zyskujemy coraz więcej wiedzy i możemy wykorzystać te informacje jako początek i źródło poszlak, by podejrzewać aktualną czy historyczną infekcję takim oprogramowaniem".
- Ostatecznie infekcja powinna zostać też potwierdzona niezależnie i w przypadku takiego podejrzenia będą one wysyłane do niezależnych ekspertów z Citizen Lab - podsumował.
Więcej o konferencji prasowej NIK ws. cyberataków przeczytasz w naszej relacji na żywo:
Urządzenia pracowników Najwyższej Izby Kontroli zostały zaatakowane systemem Pegasus ponad 6 tys. razy, a setki zostało zainfekowanych - wynika z nieoficjalnych ustaleń RMF FM. Rozgłośnia podała, że największe wzmożenie ataków miało miejsce dwa razy, gdy NIK zapowiedział kontrolę głosowania kopertowego i po zakończeniu prac nad raportem z kontroli Funduszu Sprawiedliwości. Gazeta.pl w swoich źródłach w NIK potwierdziła, że tamtejszy zespół ds. cyberbezpieczeństwa faktycznie wykrył ataki szpiegujące na bezprecedensową skalę.
Do sprawy odniosła się w Porannej rozmowie Gazeta.pl Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. - Jeżeli te doniesienia się potwierdzą, to będziemy mieli do czynienia z aferą na niespotykaną dotąd skalę, atakiem na jedną z najważniejszych instytucji państwa. NIK to instytucja, której podstawowym zadaniem jest kontrola i patrzenie na ręce władzy - powiedziała posłanka. - Jeżeli okaże się, że ci kontrolerzy byli inwigilowani, to jest to działanie wrogie państwu polskiemu - dodała.