Rada Polityki Pieniężnej właśnie podniosła stopy procentowe piąty miesiąc z rzędu. Główna stopa, referencyjna, wzrosła o 50 punktów bazowych, do poziomu 2,75 proc. Tym samym jest najwyższa od czerwca 2013 roku.
I z komunikatu po posiedzeniu Rady, i z późniejszej konferencji prezesa Narodowego Banku Polskiego płyną sygnały, że to wcale nie koniec. Adam Glapiński już zapowiedział wprost, że na posiedzeniu w marcu i kolejnych miesiącach będzie za dalszym podnoszeniem stóp w skali 50 punktów bazowych.
Wszystko dlatego, że inflacja uporczywie utrzymuje się drastycznie powyżej celu NBP (ten cel to 2,5 proc., z dopuszczalnymi odchyleniami o 1 punkt procentowy w obie strony, czyli między 1,5 a 3,5 proc.) i jak na razie wydaje się, że w przyszłym roku nie uda się jej do tego celu zbić.
Stopy rosną, rosną też raty kredytów hipotecznych. Już teraz w przypadku modelowego kredytu miesięczna rata wzrosła o kilkaset złotych, a w niedalekiej przyszłości może być wyższa już o nawet 1000 zł w porównaniu z okresem przed początkiem cyklu zacieśniania polityki monetarnej. Choć oczywiście trzeba pamiętać, że wcześniej przez kilka lat kredytowicze złotówkowi korzystali z rekordowo niskich stóp procentowych, a w czasie pandemii wręcz zbliżonych do zera. Pojawiają się nawet pomysły zamrażania wskaźnika WIBOR, który pośrednio zależy od poziomu stóp.
Raty rosną, zmniejsza się za to zdolność kredytowa Polaków. BIK wyliczyło, że średnia rata nowego kredytu mieszkaniowego przy głównej stopie procentowej na poziomie 3 proc. może zbliżyć się do 1900 zł:
Jak wysoka inflacja i polityka monetarna NBP wpływają na ceny nieruchomości? Czy realny jest scenariusz schłodzenia tego rynku i oczekiwanie, że mieszkania będą tanieć? Na pytania czytelników Gazeta.pl w programie Q&A odpowie Katarzyna Kuniewicz, analityczka rynku mieszkaniowego z Obido.