Rząd buduje megabazę danych o Polakach? Zarobki, stan zdrowia, wyznanie w jednym miejscu. "Potencjał do nadużyć"

- Nie ma żadnych gwarancji, że baza ta nie zostanie wykorzystana do celów stricte politycznych, wręcz do inżynierii politycznej - tak o nowej megabazie, która ma agregować informacje o Polakach, mówi Wojciech Klicki, prawnik Fundacji Panoptykon.

Dane o Polakach przechowywane są w wielu miejscach. ZUS, fiksus, NFZ, Główny Urząd Statystyczny i kilka innych rejestrów gromadzą o każdym z nas pewien zakres informacji. Według doniesień medialnych możliwe jest jednak, że w planach rządzących jest stworzenie megabazy, w której wszystkie te informacje zostaną połączone i przypisane do konkretnej osoby. 

Rząd tworzy megabazę? Zarobki, podatki, stan zdrowia

Rząd, jak donosi "Dziennik Gazeta Prawna", ma pracować nad nowym systemem, który pozwoli w jednej chwili sprawdzić informacje o naszym stanie zdrowia, zarobkach czy wyznaniu.

Wojciech Klicki, prawnik Fundacji Panoptykon, w rozmowie z dziennikiem nie kryje zaniepokojenia. -  Przy tak dużym zakresie danych dostrzegam kolosalny potencjał do nadużyć. Nie ma żadnych gwarancji, że baza ta nie zostanie wykorzystana do celów stricte politycznych, wręcz do inżynierii politycznej - mówi. 

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Zobacz wideo Tusk komentuje wybory na Węgrzech. "Premier Orban zgwałcił demokrację"

Dane mają być poddane "pseudoanonimizacji"

Dziennik alarmuje, że "cele, do jakich mogą zostać wykorzystane te dane, są zaś tak ogólnie określone, że można pod nie podciągnąć niemal wszystko".

Niewielkim pocieszeniem jest fakt, że informacje miałyby być poddane procesowi "pseudoanonimizacji". Dane konkretnej osoby byłyby zatarte. Poznanie imienia i nazwiska przypisanego do konkretnego rekordu byłoby jednak możliwe - należałoby użyć specjalnego kodu. 

Ekspert: W Polsce nie ma obowiązku informowania ludzi, że byli inwigilowani

Wojciech Klicki w rozmowie z portalem Gazeta.pl już w 2020 roku przestrzegał przed zbyt wielkimi uprawnieniami państwa. - Wiele osób myśli, że ich działania policji czy innych służb nie dotyczą. [...] Uczestnictwo w proteście, a nawet osobiste związki z niewygodnymi aktywistami mogą na każdego ściągnąć uwagę służb. I nawet się o tym nie dowie, bo w Polsce nie ma obowiązku informowania ludzi, że byli inwigilowani - stwierdził. 

Wyjaśnił też, że polskie służby mają szerokie kompetencje, które pozwalają im w niemal nieograniczonym stopniu weryfikować aktywność każdej i każdego z nas. - Zakładają podsłuchy przy jedynie iluzorycznej kontroli sądu, a dostęp do danych telekomunikacyjnych pozwala im odtworzyć zwyczaje i sieć społeczną każdego obywatela i każdej obywatelki. Można im to nieco utrudnić, korzystając z szyfrowanych kanałów komunikacji, jak np. robi to białoruska opozycja, korzystająca z komunikatora Telegram.

W tym kontekście megabaza, która agreguje informacje z wielu publicznych serwisów, może stać się jeszcze potężniejszym narzędziem.

W sprawie doniesień o megabazie danych Polaków skierowaliśmy zapytanie do Kancelarii Premiera. Czekamy na odpowiedź.

Najnowsze informacje z Ukrainy po ukraińsku w naszym serwisie ukrayina.pl

Więcej o: