Na wtorkowym posiedzeniu rząd ma zająć się m.in. programem wsparcia dla gospodarstw domowych z piecami węglowymi. Drastyczne wzrosty cen ekogroszku czy innych typów węgla oznaczają bowiem realny problem dla bardzo wielu rodzin.
Obecnie ekogroszek kosztuje już nawet około 3 tys. zł za tonę wobec niespełna 1 tys. zł rok temu. Według związkowców z Sierpnia 80 jesienią i ta cena zimą może wzrosnąć do 4, a nawet 5 tys. zł za tonę. O ile w minionym sezonie grzewczym - według raportu Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla -przeciętne gospodarstwa domowe na ogrzewanie wydało ok. 3 tys. zł (tj. ok. 3-4 tony węgla), o tyle w tym koszty mogłyby iść nawet do ponad 10 tys. zł.
Rząd oraz eksperci mówią jednym głosem - owszem, rynkowa cena węgla idzie w górę, ale za szaleńczymi wzrostami cen stoją spekulanci. Mówiła o tym w rozmowie z Gazeta.pl dr Joanna Maćkowiak-Pandera, prezeska think tanku Forum Energii, mówił także we wtorek na antenie Polskiego Radia 24 Henryk Kowalczyk, wicepremier i minister rolnictwa i rozwoju wsi.
Trudno inaczej [niż spekulacją - red.] nazwać sytuację, kiedy pośrednik próbuje sprzedawać za ponad 3 tysiące złotych za tonę, a w kopalni jest po tysiąc. Chcemy tę sytuację opanować, uporządkować, przedstawić harmonogram
- stwierdził Kowalczyk.
Rządowy program na razie jest dość mętny, składa się na niego kilka puzzli które - oby - zostały przez rząd porządnie poukładane.
Po pierwsze, według zapowiedzi rządowych program ma gwarantować ceny węgla sprzed podwyżek - w cenie ok. 1 tys. zł za tonę. Ale, co ważne, ten przywilej ma dotyczyć przede wszystkim rodzin o niewysokich dochodach.
Nie chciałbym takiego programu, który będzie ludziom bardziej majętnym finansować węgiel, dlatego tutaj zaproponujemy poziom dochodu na członka rodziny. W zależności od poziomu dochodu na członka rodziny będziemy refinansować tę różnicę całą lub jej część względem tych cen, które były kilka miesięcy temu przed gwałtowną podwyżką cen węgla na rynkach światowych
- wyjaśniał w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki. Limity dochodowe na razie nie są znane, choć pojawiają się w przestrzeni publicznej sugestie, że mogą być podobne jak w przypadku dodatku osłonowego - tj. maksymalnie 2,1 tys. zł w gospodarstwie jednoosobowym i 1,5 tys. zł na osobę w gospodarstwie wieloosobowym.
Mechanizm, który ma przedstawić rząd, nie ma prawdopodobnie wymagać żadnego specjalnego zaangażowania po stronie gospodarstw domowych. Po prostu - węgiel ma być dla nich (a przynajmniej dla tej uboższej części) znacznie tańszy.
Wpłynąć ma na to system dopłat rządowych dla podmiotów sprzedających węgiel. Jak wyjaśniał w radiowej Jedynce Wojciech Krawczyk, pełnomocnik ministra klimatu i środowiska ds. bezpieczeństwa energetycznego, podmioty mają dostawać ok. 750 zł rekompensaty do każdej sprzedanej tony.
Przedsiębiorca dostanie jedynie różnicę między ceną, po jakiej sprowadza węgiel do Polski, a tą, którą ustalimy na podstawie danych GUS i cen węgla z wydobycia krajowego. W praktyce system dopłat umożliwi importerom sprowadzanie węgla z kierunków alternatywnych do rosyjskiego i wprowadzenie go na rynek. Beneficjentem systemu będą gospodarstwa domowe, dla których węgiel będzie sprzedawany w akceptowalnej cenie
- mówiła w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" ministerka klimatu Anna Moskwa.
Kolejnym elementem systemu dystrybucji tańszego węgla ma być bardzo szerokie włączenie się w proces sprzedaży surowca spółek skarbu państwa.
Jak ujawniał kilka dni temu na łamach Gazeta.pl Łukasz Kijek, trwają intensywne prace nad stworzeniem własnej sieci dystrybucji węgla, kontrolowanej przez spółki Skarbu Państwa.
W skrócie można to porównać na przykład do rynku paliw, gdzie Orlen i Lotos mają własną sieć stacji benzynowych. Spółki węglowe takiej infrastruktury nie mają i to właśnie ma się zmienić. Ministerstwa Klimatu i Aktywów Państwowych pracują nad rozwiązaniem, które ma sprawić, że węgiel będzie trafiał na rynek przez sieć, co najmniej stu składów spod szyldu Polskiej Grupy Górniczej
- pisał Kijek. Jak wyjaśniał, każdy sprzedawca, który będzie prowadził taki punkt, ma mieć z góry narzucaną maksymalną marżę nakładaną na produkt. Co ciekawe, w tych składach ma być sprzedawany nie tylko węgiel z polskich kopalń, bo tego jest za mało, ale także węgiel, który płynie do nas statkami np. z Kolumbii, USA, Australii, czy Indonezji.
Cały system ma być gotowy do sierpnia br.
Rząd zapowiada również zwiększenie podaży węgla wskutek większego wydobycia w polskich kopalniach oraz zakupów surowca za granicą.
Rezerwa jest tworzona. Węgiel jest kupowany. Nie mogę mówić o szczegółach, dlatego, że rezerwy są objęte klauzulą niejawności. Natomiast nie powinniśmy się czuć niebezpiecznie. Zapasy są i w kryzysowej sytuacji będziemy je uruchamiać, będziemy reagować. Plany i działania są prowadzone na bardzo szeroką skalę. Zaangażowanych jest w to wiele podmiotów. Nie ma powodów do niepokoju i paniki
- mówił w Radiu Plus we wtorek Michał Kuczmierowski, prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.