Rosja jeszcze w kwietniu wysłała do swojego konsulatu na Spitsbergenie transport z jedzeniem, sprzętem medycznym, materiałami budowlanymi i częściami zamiennymi. Norwegowie zatrzymali jednak dostawę, twierdząc, że pozwolenie na dostawę łamałoby sankcje nałożone na Rosję - informuje rosyjska agencja informacyjna TASS.
Dwa statki z załadunkiem o wadze siedmiu ton czekają na granicy Norwegi od kwietnia. W maju Rosja zwróciła się do lokalnych władz o zawieszenie zakazu tranzytu. W czerwcu natomiast Moskwa wezwała rząd w Oslo, by zagwarantował nieprzerwane dostawy żywności dla rosyjskich górników na archipelagu Svalbard, którego największą wyspą jest Spistbergen.
Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Norweskie władze nie wydały jednak zgody na puszczenie transportu. Na odmowę zareagował Konstanitn Kosaczow, rosyjski deputowany do Dumy - podaje TASS.
Chodzi o żywność dla rosyjskich górników pracujących w tej osadzie. Tą decyzją norweskie władze dążą do pozostawienia rosyjskich górników bez jedzenia, co jest całkowicie niemoralne. Narusza to prawa człowieka
- napisał Kosaczow na Telegramie.
Rosyjski konsul generalny na Spitsbergenie Siergiej Guszczin przekazał, że trwają rozmowy między Norwegią a Rosją. Dodał, że Rosja adekwatnie zareaguje na naruszenie międzynarodowych umów. Powiedział też, że nie stawiałby na "hipotezę o ewentualnych działaniach odwetowych" ze strony Rosji.
Kosaczow zwrócił uwagę, że Norwegia zarządza Svalbardem na podstawie Traktatu Spitsbergeńskiego z 1920 roku. ZSRR dołączył do niego w 1935 r. Rosyjski polityk uważa, że działania Norwegii są sprzeczne z zapisami dokumentu. Guszczin przywołał w tej sprawie zapisy traktatu o "niedyskryminacji w dostawach ładunków".
Przewodniczący Komitetu Rady Federacji ds. Ustawodawstwa Konstytucyjnego i Budownictwa Państwowego Andriej Klisza również poruszył ten temat. Jego zdaniem zatrzymanie tranzytu przez Norwegię poddaje w wątpliwość zwierzchnictwo kraju nad Spitsbergenem.