Ustawa o wakacjach kredytowych wróciła już z Senatu, przeszła drugi raz przez Sejm i czeka jedynie na podpis prezydenta Andrzeja Dudy. Należy się spodziewać, że stanie się to niebawem, bo ten sam dokument przedłuża tarczę antyinflacyjną i wprowadza inne mechanizmy przeciwdziałania wzrostowi cen. Rząd zapowiada, że wakacje kredytowe ruszą w sierpniu, choć początkowo celowano w lipiec.
Wakacje kredytowe pozwolą zawiesić spłatę maksymalnie ośmiu rat do końca 2023 roku. "Jest to rozwiązanie bardzo korzystne z punktu widzenia kredytobiorców, które jednak będzie kosztowało banki wiele miliardów złotych. Te preferencje dla zadłużonych w ramach złotowych kredytów mieszkaniowych rykoszetem uderzą więc w wiele osób korzystających z usług bankowych" - pisze Bartosz Turek.
Należy spodziewać się, że chociaż część nałożonych na banki kosztów zostanie przerzucona na klientów. To może oznaczać gorsze warunki na lokatach (lub przynajmniej mniejszą skłonność do dalszego podnoszenia oprocentowania depozytów), wyższe opłaty za usługi bankowe (np. przelewy, wyciągi, sporządzanie aneksów, prowadzenie kont itd.) czy wyższe oprocentowanie kredytów
- dodaje ekspert.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
Ponadto ustawa może w przyszłości zmniejszyć dostępność kredytów, choć BIK oficjalnie oświadczył, że wakacje kredytowe nie wpłyną na punktową ocenę wiarygodności. Wciąż jednak banki mogą ponieść koszty związane ze wzięciem wakacji kredytowych przez osoby, które mogłyby sobie poradzić ze spłatą. "To głównie tych klientów banki chcą zniechęcić do korzystania z darmowych wakacji kredytowych. Mało prawdopodobne wydaje się jednak, że to się uda. Warto mieć przy tym świadomość, że w przyszłości - przy lepszej koniunkturze - banki będą chciały udzielać nowych kredytów, i nawet jeśli znajdzie się taki, który nieprzychylnym okiem będzie patrzył na osoby korzystające z wakacji kredytowych, to konkurencja najpewniej nie prześpi tej okazji do zdobycia większego udziału w rynku" - pisze ekspert.
Prezes NBP Adam Glapiński podczas przemówienia 8 lipca zapowiedział, że podwyżka stóp procentowych z 7 lipca może być ostatnią w tym roku. Dodał jednak, że wszystko będzie zależało od danych ekonomicznych i jeśli będzie potrzeba, to Rada Polityki Pieniężnej dalej będzie podnosiła oprocentowanie bazowe.
"Ostatnie sygnały płynące z NBP miały też bardzo wyraźny wpływ na kontrakty terminowe, które są emanacją oczekiwań dotyczących tego, co dziać się będzie w Polsce ze stopami procentowymi. Jeszcze w czwartek (7 lipca) sugerowały one, że podstawowa stopa procentowa może w bieżącym roku dojść do poziomu lub nawet przekroczyć poziom 8 proc. W poniedziałek 11 lipca przed południem oczekiwania te spadły w okolice 7 proc. To sugeruje, że we wrześniu RPP może jeszcze raz podnieść stopy procentowe, ale już w październiku podobna decyzja wcale nie jest pewna" - analizuje Bartosz Turek.
"Jeśli inflacja rosnąć nie będzie, albo w wakacje się ustabilizuje, to będziemy świadkami kresu podwyżek. Podobno taki właśnie scenariusz sugeruje najnowsza projekcja inflacji i PKB przygotowana przez analityków NBP. Jeśli jednak inflacja pójdzie w górę, to niestety lipcowa decyzja o podwyżce stóp procentowych ostatnią nie będzie i we wrześniu możliwa jest kolejna taka decyzja (w sierpniu RPP nie ma tzw. posiedzenia decyzyjnego ze względu na przerwę urlopową). Teraz posiadacze złotowych kredytów hipotecznych powinni więc trzymać kciuki za to, aby w okresie wakacyjnym ceny w sklepach, na stacjach benzynowych i punktach usługowych nie rosły zbyt szybko" - podsumowuje analityk.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.