Setki marek zawiesiły działalność w Rosji po tym, jak 24 lutego Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. Wśród firm, które ogłosiły plany wycofania się, były H&M, IKEA czy Nike. Jednak H&M otworzył sklepy ponownie - by wyprzedać resztki towaru przed ostatecznym opuszczeniem rosyjskiego rynku.
O długich kolejkach przed sklepami H&M w centrach handlowych Aviapark i Metropolis w Moskwie informują zarówno rosyjski dziennik "Izvestii", jak i Agencja Reutera. Z doniesień wynika, że we wtorek przed centrum Metropolis ustawiło się ponad 200 osób. Klienci mieli czekać na wejście do sklepu nawet 40 minut. Rosyjski portal relacjonuje, że najczęściej podczas zakupów nie ograniczali się do jednej rzeczy. Towar kupowany był w dużej ilości, mimo wzrostu cen. Jedna z kobiet miała wyjść ze sklepu z 50 rzeczami.
- Zamyka się, dlatego tu stoimy - powiedziała Reuterowi Irina, jeden z klientów sklepu. - Zamierzam kupić wszystko, co jest - dodała.
- Niestety powód, dla którego to wszystko się dzieje, jest okropny - powiedziała Katerina, inna klientka cytowany przez agencję. - Wszystko inne jest bez znaczenia, na przykład to, jak sobie poradzimy (bez H&M) - dodała.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
H&M to druga co do wielkości sieć sklepów odzieżowych na świecie, ma 170 sklepów stacjonarnych w Rosji.
Koszt wycofania się z rosyjskiego rynku ma wynieść około 200 mln dolarów. Dla H&M Rosja była szóstym największym rynkiem zbytu. Firma już wcześniej zapowiadała, że tymczasowo otworzy 170 zamkniętych wcześniej sklepów na terenie Federacji Rosyjskiej, aby wyprzedać towar pozostający w magazynach.
W środę 3 sierpnia planowane jest ostatnie otwarcie sklepu w Petersburgu.
Wcześniej sprzedaż na terenie Rosji wstrzymały inne firmy odzieżowe, w tym Inditex i Adidas. Z kolei koncerny odzieżowe TJX i polski LPP zadecydowały o sprzedaży swoich przedsięwzięć prowadzonych w Rosji.