Rząd zamroził ceny prądu, bo wystraszył się masowych zwolnień. Minister: Były takie sygnały z wielu branż

Dlaczego rząd zdecydował się zamrozić ceny prądu i wyznaczyć maksymalne stawki za energię elektryczną? Przedsiębiorcy alarmowali, że przez zbyt wysokie ceny będą musieli masowo zwalniać pracowników. - Były takie sygnały i to z bardzo wielu branż - stwierdził minister rozwoju technologii Waldemar Buda.

Na początku tygodnia premier Mateusz Morawiecki ogłosił Plan zamrożenia cen prądu dla podmiotów wrażliwych oraz gospodarstw domowych. Nowe regulacje sprawią, że odbiorcy nie zapłacą większych stawek niż te, które wskazane są w rozporządzeniu rządu. Dlaczego jednak zdecydowano się na ustanowienie górnego pułapu cenowego? Okazuje się, że dopuszczenie do zbyt dużych podwyżek mogłoby okazać się tragiczne w skutkach dla gospodarki. 

Zobacz wideo Płyta indukcyjna - największy pożeracz prądu w domu?

Od grudnia prąd nie droższy niż 785 zł za MWh. Minister wyjaśnia motywy rządu

Do decyzji rządu odniósł się minister rozwoju technologii Waldemar Buda. Na antenie Polskiego Radia. Stwierdził, że przedsiębiorstwa sygnalizowały ryzyko masowych zwolnień.

- Były takie sygnały i to z bardzo wielu branż, gdy była wielka niewiadoma co do prądu - stwierdził. Wyjaśnił też, dlaczego rząd zdecydował się na wprowadzenie limitów na energię elektryczną w "starej" cenie. Podwyżki będą bowiem dotyczyć jedynie przekroczenia określonego pułapu - w przypadku większości Polaków będzie on wynosił 2000 kWh rocznie. 

- To jest limit, który nas mobilizuje do tego, aby oszczędzać, ale też to nie jest tak, że wszyscy muszą się poniżej 2 000 zmieścić. Wydawało nam się, że jeżeli podwyżka powyżej limitu będzie rzędu 30 procent, to jesteśmy w stanie to udźwignąć, bo cały rachunek wzrośnie nie więcej niż 10-15 procent - wyjaśniał minister Waldemar Buda.

Maksymalne stawki nie tylko dla szkół i szpitali. Wiemy, ile za prąd zapłaci Kowalski

Podmiotów, które mogą liczyć na łagodniejsze traktowanie, jeżeli chodzi o podwyżki cen energii elektrycznej, znalazły się między innymi szpitale i przychodnie, ośrodki pomocy społecznej, szkoły, przedszkola i uczelnie wyższe, kościoły lub inne związki wyznaniowe, remizy OSP, placówki całodobowej opieki dla osób niepełnosprawnych, chorych lub w podeszłym wieku, rodzinne domy pomocy, zaopatrzenie w wodę, transport zbiorowy, kanalizację, oświetlenie uliczne. 

Rządowa propozycja przewiduje wprowadzenie maksymalnych cen prądu dla gospodarstw domowych, odbiorców wrażliwych, samorządów oraz małych i średnich przedsiębiorstw w przyszłym roku. Dla nich cena ma nie przekroczyć 785 zł za megawatogodzinę.

W przypadku gospodarstw domowych cena maksymalna to 693 zł/MWh. Ma ona obowiązywać po przekroczeniu limitu 2 MWh zużycia dla gospodarstw domowych, 2,6 MWh dla osób niepełnosprawnych i 3 MWh dla rolników i rodzin z Kartą Dużej Rodziny.

Zamrożenie stawek energii elektrycznej będzie kosztowało budżet około 11 miliardów złotych. Projekt ma ruszyć w grudniu. 

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: