Dariusz Klimczak z PSL wszedł na sejmową mównicę z rekwizytami. W jednej dłoni trzymał worek jabłek, w drugiej - plastikowe opakowanie z jabłkiem i gruszką. - Za ten kilogram jabłek polski sadownik dostaje w skupie 30 groszy - mówił unosząc do góry siatkę z owocami. - A za to pudełko, w którym jest jedno jabłko i pół gruszki, na Orlenie trzeba zapłacić 10 zł. Czy to jest sprawiedliwe? - pytał.
Poseł PSL wniósł o odroczenie obrad "dopóki minister rolnictwa nie przyjdzie i nie wytłumaczy", co rząd zrobił, żeby "polski rolnik nie był upokarzany taką ceną jabłek". - Niech przyjdzie też minister Sasin i wytłumaczy, dlaczego kontrolowany przez rząd Orlen żąda od swoich klientów 10 zł za coś, co w skupie kosztuje grosze. Niech wyjdzie tu, na mównicę, także Mateusz Morawiecki i wytłumaczy, dlaczego w tak trudnej dla sadowników sytuacji powołuje na urząd wiceministra osobę, która nie odróżnia krowy od byka - mówił. Wiceprezes PSL miał zapewne na myśli Janusza Kowalskiego, który od kilku tygodni jest wiceministrem rolnictwa.
Klimczakowi odpowiedział szef resortu rolnictwa Henryk Kowalczyk. - To właśnie za waszych rządów sprzedano wszystkie zakłady przetwórcze - powiedział. Na to stwierdzenie opozycja zareagowała śmiechem i okrzykami. Kowalczyk powiedział, że jeszcze dziś może zostać ogłoszone porozumienie między sadownikami i przetwórcami. Jak stwierdził, będzie ono skutkować tym, że cena jabłek przemysłowych będzie "godziwa".
W tym roku rząd utworzył polski holding spożywczy Krajową Grupę Spożywczą. Podstawowym przedmiotem jej działalności jest produkcja i sprzedaż cukru, handel wyrobami powstałymi w trakcie jego wytwarzania oraz przetwórstwo owocowo-warzywne.