Do pierwszych wybuchów miało dojść w czwartek 20 października w Zatoce Fińskiej, na rosyjskich wodach terytorialnych, około 40 km od Wyborga. Kolejne sygnały o detonacjach Instytut Sejsmologii odnotował w piątek, o czym napisał w raporcie - jako pierwszy odnotował to rosyjski portal 47channel.ru. Fińskie media o sprawie pisały dopiero w poniedziałek, ale wiadomość pogłębiły o wypowiedzi fińskich naukowców.
Pierwsze zdarzenie sejsmologiczne było najsilniejsze i miało moc 1,8 magnitudy, czyli było dość słabe w porównaniu do np. trzęsień ziemi. "Jeśli byłby to dynamit, potrzeba by go 50-100 kg" - powiedział dla "Helsingin Sanomat" sejsmolog Jari Kortström.
Zdarzenia zostały zlokalizowane. To najpewniej wybuchy
- stwierdził Jari Kortström, tym razem cytowany przez "Ilta-Sanomat".
Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Naukowiec dodaje, że sejsmografy automatycznie mierzą nawet małe zdarzenie, nie dostarczają jednak danych dot. ich źródła. Kortström porównał zanotowane zdarzenia do tych, jakie sejsmografy wyłapują przy pogłębianiu torów wodnych dla statków.
Innym wyjaśnieniem mogą być manewry wojenne, w czasie których zdetonowano ładunki lub miny. Takie ćwiczenia są przeprowadzane przez fińskie władze regularnie, ale trzeba pamiętać, że tym razem do wybuchów doszło na wodach należących do Rosji. Jari Kortström tłumaczy, że zanotowane zdarzenia nie są wyjątkiem i fińskie stacje sejsmologiczne odnotowują nawet 20 tys. tego typu wskazań rocznie, a większość to działania w kamieniołomach i kopalniach.
Fińskie stacje sejsmologiczne odnotowały również wybuchy, które zniszczyły Nord Stream pod koniec września. Moc tamtych eksplozji również była niewielka, podobnie jak teraz. Jari Kortström twierdzi, że gdyby były to nieco słabsze wybuchy, nie zostałyby w ogóle wykryte.
Wyciek z Nord Stream 1 został po raz pierwszy wykryty w poniedziałek 26 września, godzinę po tym, jak zarejestrowano spadek ciśnienia w siostrzanym gazociągu Nord Stream 2.
Operator sieci - Nord Stream AG - potwierdził, że w ciągu jednego dnia gazociągi doznały "bezprecedensowych uszkodzeń". Jak dodała spółka, nie wiadomo, jak długo może potrwać przywracanie sprawności gazociągom. Gazprom odmówił komentarza w tej sprawie. Nord Stream 1 obecnie nie przesyła gazu do Europy, a Nord Stream 2 wcale nie został uruchomiony ze względu na rosyjską agresję na Ukrainę.