Orlen zarezerwował moce przesyłowe na 3 mln ton ropy od Transnieftu rurociągiem Przyjaźń - informuje kommersant.ru. Niekoniecznie jednak oznacza to, że surowiec popłynie do Polski.
W oświadczeniu do sprawy Orlen nie zaprzeczył. Jak czytamy, "złożone zapytanie do rosyjskiego operatora to techniczne zgłoszenie zapotrzebowania na wypadek realizacji kontraktów, które nadal obowiązują PKN Orlen".
Spółka kontynuuje obecnie wyłącznie obowiązujące wcześniej kontrakty długoterminowe na dostawy do Polski z tego kierunku (z Rosji - red.). (...) To standardowa procedura, która dotyczy wyłącznie zarezerwowania potencjalnych mocy przesyłowych
- oświadczyła spółka.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
Orlen przekazał również, że "od początku wojny w Ukrainie całkowicie zrezygnował z dostawy rosyjskiej ropy drogą morską i dotyczy to wszystkich rafinerii Grupy Kapitałowej". Ponadto spółka twierdzi, że 70 proc. surowca do wszystkich rafinerii w Polsce, Czechach i Litwie pochodzi z alternatywnych dla Rosji kierunków.
Na koniec oświadczenie Orlen podkreślił, że "dostosuje się do wszystkich wdrożonych wytycznych i sankcji zarówno na poziomie krajowym, jak i międzynarodowym".
Unia uzgodniła już w maju, że wprowadza embargo na rosyjską ropę od 5 grudnia. Z tego postanowienia wyłączono jednak ropociąg "Przyjaźń", który odpowiada za 10 proc. dotychczasowego importu ropy z Rosji.
Polska zabiega o doprecyzowanie unijnych sankcji wobec Rosji, by uniknąć wysokich odszkodowań wobec niej. Na wniosek Węgier, Słowacji i Czech wyłączone zostały ropociągi, by mogły one sprowadzać rosyjską ropę południowym odcinkiem rurociągu Przyjaźń. Północna odnoga prowadzi do Polski, która z wyłączeń sankcyjnych nie chce skorzystać.
Potrzebna jest decyzja na poziomie Unii Europejskiej, posiadająca charakter sankcji. Bo jeśli Polska sama, mocą własnej decyzji odstąpi od korzystania z ropy z tego rurociągu, to będziemy musieli stronie rosyjskiej płacić odszkodowanie
- mówił w poniedziałek w Brukseli minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau.
Tłumaczył, że Polska musiałaby się liczyć z kosztami jako strona wypowiadająca umowę na dostawy ropy.