Białoruś. Łukaszenka miał wymienić McDonald's na Wkusno i Toczka. Teraz zakazał zmiany

Alaksandr Łukaszenka, który dziękował Bogu za to, że McDonald's "wynosi się" z jego kraju, zmienił zdanie. Mieszkańcy nie będą musieli samodzielnie "przekrawać bułek na pół i wpychać kawałków mięsa". Dyktator zabronił bowiem zmiany franczyzy - informują media.

- Chwała Panu, że McDonald’s się wynosi! - mówił do niedawna Alaksandr Łukaszenka, twierdząc, że Białorusini też "mogą przekroić bułkę na pół i wepchnąć kawałek mięsa". Obywatele nie kryli rozczarowania tym, że muszą pożegnać się z amerykańską siecią. 

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.

Zobacz wideo Parszywe jedzenie na stadionach w Katarze, a cena zwala z nóg

Białoruś. W zamian za McDonald's - rosyjska sieć Wkusno i Toczka

22 listopada białoruskie lokale McDonald's miały otworzyć się pod nowym szyldem - Wkusno i Toczka,  czyli "Smacznie i kropka", substytut amerykańskiej sieci, działa w Rosji od 12 czerwca 2022 roku. Jednak w dniu ogłoszonego zamknięcia restauracje nadal działały.

Oficjalną przyczyną decyzji o "zamknięciu" miały być problemy z łańcuchem dostaw. Media zasugerowały jednak inny powód. Na Białorusi lokale McDonald's na zasadzie franczyzy prowadzi firma Victory Restaurants, której właścicielem jest kazachski biznesmen - Kajrat Baranbaj. Jak podaje Biełsat, toczy się przeciw niemu śledztwo, dlatego też dyktator chciał zmienić franczyzobiorcę. 

"Łukaszenka zabronił zmiany franczyzy"

Okazuje się jednak, że Łukaszenka zmienił zdanie. - Łukaszenka zabronił zmiany franczyzy. To jest jego decyzja. Podobnie było ostatnio z firmą Sinewa, którą chciał sprzedać Rosjanom, ale zabroniono mu tego. Tylko w rozmowie z McDonald's nie było dyskusji o sprzedaży, tylko o wymianie franczyzy. Ale to było zakazane. To już jest pewne - mówi anonimowy informator serwisu Nasza Niwa, na który powołuje się Biełsat. Dodano, że Alaksandr Łukaszenka "nie stoi na stanowisku, aby zachodnie marki czy produkcje opuszczały kraj. Wręcz przeciwnie, na osobistych spotkaniach i w listach mówi się im, że ich praca jest doceniana".

Więcej o: