Do pomyłki doszło 30 maja w jednej chilijskiej prowincji - Santagio. Pracodawca, a dokładnie producent mięs Cial (Consorcio Industrial de Alimentos), wypłacił asystentowi biurowemu 286-krotność miesięcznego wynagrodzenia - podaje agencja IOL.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Mężczyzna na stanowisku asystenta biurowego zarabia ok. 500 tys. pesos miesięcznie (nieco ponad 2,5 tys. zł). W maju przez przypadek szef wypłacił mu bardziej satysfakcjonującą kwotę - ponad 165 mln chilijskich pesos (ok. 817 tys. zł). Pracownik po tym, jak suma znalazła się na jego koncie, zgłosił błąd w firmie. Zapewnił, że następnego dnia uda się do banku i zwróci pieniądze.
Mężczyzna nie dotrzymał obietnicy. Zamiast tego wypłacił pieniądze i zniknął. Wszystkie próby nawiązania z nim kontaktu okazały się bezskuteczne. Co więcej, 2 czerwca wysłał wypowiedzenie. Firma Cial zawiadomiła policję o "kradzieży" i podjęła kroki prawne. Od sprawy minęło sześć miesięcy, a pracownik wciąż jest nieuchwytny. Funkcjonariusze nadal nie ustalili jego miejsca pobytu.
Zgodnie z ustawą o usługach płatniczych, bank ma obowiązek pomóc klientowi, który przelał pieniądze na zły rachunek. Odbiorca ma 30 dni, aby zwrócić kwotę. Jeśli zignoruje wezwanie, jego dane przestają być objęte tajemnicą, a poszkodowany może zgłosić "kradzież" na policję lub wszcząć postępowanie na drodze sądowej.