"Brexit nieuchronnie doprowadził do podwyżki podatków, ponieważ wolniej rosnąca gospodarka wymaga zwiększenia podatków, aby sfinansować ten sam poziom usług publicznych i świadczeń socjalnych" - podkreśla John Springford, wicedyrektor londyńskiego think tanku Centre for European Reform (CER), cytowany w raporcie.
Z przeprowadzonych wyliczeń wynika, że Wielka Brytania straciła na opuszczeniu Unii Europejskiej 5,5 proc. PKB, tj. 33 miliardy funtów. Inwestycje spadły o 11 proc., a handel o 7 proc. Jak czytamy w raporcie, gdyby nie brexit, większość podwyżek podatków, które w marcu 2022 roku ogłosił premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak, nie byłaby potrzebna.
Brexit wciąż utrudnia prowadzenie biznesu - to wnioski z badania, które Brytyjska Izba Handlowa (BCC) przeprowadziła wśród małych i średnich przedsiębiorstw. Organizacja apeluje do rządu, by renegocjował porozumienie handlowe z Unią.
- Właściciele firm mają poczucie, że walą głową w mur - przekonuje szef BCC, Shevaun Haviland. 77 procent badanych właścicieli małych i średnich firm deklaruje, że brexit nie pomógł im w prowadzeniu biznesu. 56 procent narzeka, że nadal ma problemy z przystosowaniem się do nowych zasad. - Nasze marże sprzedaży się zmniejszyły - mówi 53 procent badanych. Prawie połowa deklaruje z kolei, że ma kłopoty z uzyskaniem wiz dla pracowników. 80 procent alarmuje, że zwiększyły się ich koszty importu.
Więcej informacji ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Większość ekonomistów od początku nie była optymistami, jeśli chodzi o efekty gospodarcze porozumienia. - Brexit uderzył w handel zagraniczny. To jeden z powodów, dla których Wielka Brytania weszła w głębszą recesję niż inne kraje G7 - mówi Polskiemu Radiu profesor Steven Schifferes z City University, były dziennikarz gospodarczy BBC.
Premier Rishi Sunak nie wykluczał dotąd korekt, ale drobnych. Choć od lat był zdecydowanym zwolennikiem brexitu, to brytyjskie media donoszą, że szef rządu rozważa pewien kompromis, np. jeśli chodzi o tzw. protokół północnoirlandzki. Cały czas premier przekonuje jednak, że Brytyjczycy mogą wykorzystać nowe, brexitowe swobody i rozpędzić gospodarkę. Ostrożny w tej kwestii jest też lider opozycji, Keir Starmer, ponieważ część lewicowego elektoratu zagłosowała za wyjściem z Unii Europejskiej. Przypomnijmy - w referendum brexitowym sprzed sześciu lat wyjście z UE poparło 52 procent Brytyjczyków.
Brexit pogarsza również sytuację w brytyjskiej służbie zdrowia - wynika z raportu największego brytyjskiego medycznego think tanku. W szpitalach i przychodniach brakuje rąk do pracy.
Lekarek i pielęgniarzy brakuje od dawna. Wielu ostatnio odchodzi, bo zwiększa się liczba obowiązków, w przeciwieństwie do płac. NHS (brytyjska służba zdrowia) tworzy więc np. specjalne reklamówki telewizyjne i internetowe, by zachęcić Brytyjczyków do rozpoczęcia kariery w tym sektorze.
Lukę kiedyś można było wypełnić specjalistami z Polski, Hiszpanii czy Bułgarii. Jednak, jak czytamy w raporcie, sytuację pogorszyła brexitowa biurokracja i koszty. Dochodzi do tego niepewność związana z procedurami wizowymi. Imigranci nie chcą już tak chętnie przyjeżdżać, a raport szacuje, że gdyby brexitu nie było, dziś na Wyspach pracowałoby o ponad 4 tys. więcej lekarzy, w tym tych najbardziej potrzebnych: kardiologów, pediatrów i psychiatrów.
Rząd jednak odrzuca wnioski raportu. Podkreśla, że inwestuje w szkolenia i edukację, by lukę w sektorze zapełnić brytyjskimi specjalistami. Tymczasem imigracja jest dziś w Królestwie na rekordowym poziomie. Choć zmniejszył się wyraźnie napływ ludzi z Unii, z nawiązką jest to rekompensowane przez przybyszów spoza Wspólnoty.