Ceny towarów i usług wzrosły w Argentynie w grudniu o 94,8 proc. rok do roku wobec 92,4 proc. w listopadzie. To najszybszy wzrost cen w tym kraju od 1991 roku, kiedy sięgnął 171 proc. (jeszcze wcześniej w kraju szalała hiperinflacja na poziomie 2000 proc.).
Próby powstrzymania galopującej inflacji ze strony banku centralnego i władz na razie nie przynoszą efektów. Można się wprawdzie pocieszać, że w ujęciu miesięcznym inflacja wciąż jest poniżej letniego szczytu - wyniosła 5,1 proc., wprawdzie nieco więcej niż w listopadzie (4,9 proc.), ale wciąż mniej niż w lipcu (7,4 proc.). Tylko co z tego?
"Pieniądze nie wystarczają, pensje nie wystarczają, inflacja wciąż rośnie, a już rozpoczęliśmy rok od podwyżek cen biletów autobusowych, odzieży, żywności" - mówiła Agencji Reutera jedna z mieszkanek Buenos Aires. "To czynnik psychologiczny, który wyczerpuje, ponieważ płace nie rosną tak, jak rośnie inflacja" - to z kolei słowa 41-nauczyciela, przytaczane przez agencję. "Stoi się przed półkami i analizuje ceny, jakby wybierało się biżuterię" - stwierdza 66-letni emeryt, cytowany przez AFP.
Mleko w rok podrożało o 320 proc., olej o 456 proc., a cukier o 490 proc. Ceny żywności ogółem wzrosły o 95 proc. I to one miały największy wkład w zwiększenie się ogólnego wskaźnika inflacji, choć najmocniej zwiększyły ceny odzieży i obuwia - o 120,8 proc. Rząd w listopadzie ogłosił zamrożenie cen około 1400 cen produktów. Minister gospodarki Sergio Massa dogadał się też z przedstawicielami przemysłu odzieżowego, by i oni zamrozili swoje ceny.
Gwałtowny wzrost cen to nie nowy problem w Argentynie (zresztą jak kłopoty gospodarcze w ogóle). 2021 rok kraj zakończył ze wskaźnikiem na poziomie 50,9 proc. Cel na ten rok to... 60 proc., a i tak ten scenariusz wydaje się na ten moment niemożliwy do osiągnięcia. Zresztą został znacznie podwyższony pod koniec lata, gdy zmienił się szef resortu gospodarki. Poprzedni, Martin Guzman, prognozował 33 proc.
Część ekspertów spodziewa się, że poziom 100 proc. zostanie niedługo przekroczony. Inni podkreślają, że swego rodzaju stabilizacja w grudniu (objawiająca się brakiem wyraźnego wzrostu miesiąc do miesiąca) to efekt czynników losowych, a co do zasady ryzyka pozostają podwyższone. Jednym z nich jest niedobór twardej waluty - dolara. Może to spowodować powiększanie się czarnego rynku walutowego i dalsze podwyższanie inflacji.
Przyczyn tak wysokich cen jest wiele. Oczywiście, jak wszędzie, i w Argentynie odczuwalny jest szok cenowy spowodowany przez wojnę w Ukrainie. Zawirowania gospodarcze podsyciła też lipcowa dymisja ministra gospodarki. Wzrost cen podbijają też m.in. dewaluacja peso argentyńskiego i wysokie oczekiwania inflacyjne ludności.
Bank centralny kraju podniósł w ubiegłym roku stopy procentowe do 75 proc. - w czwartek 12 grudnia utrzymał je na tym poziomie. Na koniec 2021 roku główna stopa była na poziomie 38 proc.
Znajdującą się w kryzysie gospodarkę Argentyny wspierają pieniądze z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. W marcu zeszłego roku kraj porozumiał się z MFW w sprawie refinansowania 44 miliardów dolarów długu. W grudniu MFW zatwierdził kolejny pakiet wsparcia w wysokości 6 miliardów dolarów.