W czwartek portal 112malopolska.pl opisał sytuację, o której poinformował go czytelnik. Na autostradzie doszło do niebezpiecznej sytuacji - podróżująca samochodem osobowym para postanowiła się zatrzymać, by zrobić sobie zdjęcie na tle śniegu. Policja ostrzega.
Na zdjęciu, które portal otrzymał od czytelnika, widać kobietę, która pozuje na tle śniegu i mężczyznę robiącego zdjęcie. Obok, na pasie awaryjnym, stoi auto - jego drzwi, zarówno od strony pasażera, jak i kierowcy, są otwarte. "Przypominamy, że na autostradzie i drogach ekspresowych obowiązuje całkowity zakaz poruszania się pieszych. To bardzo niebezpieczne i może skończyć się tragicznie. Niejednokrotnie dochodziło do wypadków, w których ginęły na przykład osoby chcące wymienić w samochodzie koło" - podkreśla strona i odpowiada, co należy zrobić w przypadku awarii.
"Jeżeli jest taka możliwość, należy zjechać na pas awaryjny albo zatrzymać się w zatoczce. Powinniśmy umieścić trójkąt ostrzegawczy w odległości 100 metrów za autem" - czytamy. Samochód powinien mieć włączone światła awaryjne i pozycyjne, a opuszczać go powinniśmy z prawej strony w kamizelce odblaskowej.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Na temat zajścia rozmawiała z TVN24 Joanna Biel-Radwańska z Wydziału Ruchu Drogowego małopolskiej policji. Jak przyznała, na podstawie zdjęcia trudno ocenić, jaka kara mogłaby spotkać parę. - Interweniujący policjant mógłby zakwalifikować to zdarzenie albo wyłącznie jako zatrzymanie w miejscu niedozwolonym, albo nawet jako stworzenie zagrożenia w ruchu lądowym - powiedziała stacji Biel-Radwańska.
I tak za nieuzasadnione zatrzymanie się na autostradzie można otrzymać mandat w wysokości 300 zł. W przypadku stworzenia zagrożenia w ruchu lądowym przewidywana kara jest już bardziej surowa - jest to 1000 zł plus kwota przyznawana za popełnione wykroczenie. Gdyby jednak sprawa została skierowana do sądu, ten mógłby orzec grzywnę w wysokości nawet 30 tys. zł.
W rozmowie z "Wyborczą" Biel-Radwańska przyznała jednak, że policja na razie nie zajmuje się sprawą pary ze zdjęcia. - Mamy skrzynkę "stop agresji drogowej" i jeśli wpłynie tam takie zgłoszenie, to wtedy podejmiemy działania. Zawsze, obserwując taką sytuację, można też zadzwonić na policję - podkreśliła.