W największym skrócie - ma chodzić o to, by mieszkania były łatwiej dostępne dla tzw. "zwykłych ludzi" (choć pewnie tutaj też można by zastanowić się nad definicją "zwykłego człowieka"). Z wypowiedzi, jakie pojawiają się ze strony rządowej, wynika, że tę dostępność mają ograniczać przede wszystkim fundusze inwestycyjne.
O tym, że rząd kręci bat na inwestujące na polskim rynku nieruchomości fundusze, słyszeliśmy już w zeszłym roku. Wspominał o tym jeszcze jesienią premier Mateusz Morawiecki. Tuż po tym, jak pojawiła się informacja, że jeden z takich funduszy kupił całe nowe osiedle (400 mieszkań) w Warszawie - opisała to warszawska "Gazeta Wyborcza". Ogółem jednak odsetek mieszkań przejmowanych w taki sposób jest w Polsce wciąż bardzo mały (obecnie poniżej 10 tysięcy, jeśli chodzi o już gotowe lokale), choć według ekspertów będzie rosnąć. Tyle że tam, gdzie oni widzą potencjał do uporządkowania rynku, rząd widzi (a w każdym razie tak wynika z wypowiedzi jego przedstawicieli) patologię, z którą należy walczyć.
Prześledźmy może jeszcze szybko, jak zmieniała się nasza wiedza na temat projektu. W połowie stycznia premier mówił w RMF FM, że ograniczenia mają objąć inwestorów, którzy kupili "już siedem czy osiem mieszkań". Kilka dni później ze strony ministra rozwoju i technologii pojawiła się informacja (publikował ją PAP), że projekt jest już gotowy. Ograniczenia miały dotyczyć tych, którzy kupili przynajmniej pięć mieszkań - wtedy obowiązywać będzie wyższy podatek od czynności cywilnoprawnych (PCC) - co do zasady to 2 proc., w takich przypadkach ma to być 6 proc. Trudniej miałoby być też takim inwestorom nabywać kolejne mieszkania (dopiero po upływie 12 miesięcy). Jako źródło cytowano tutaj ministra Waldemara Budę, stąd zmiany przez część mediów zaczęły być określane mianem "podatku Budy".
Dziennikarze RMF FM, którzy także dotarli do projektu ustawy, dodawali później jeszcze, że znajduje się tam zapis zakładający zmiany dla posiadający albo pięć mieszkań, albo 315 metrów kwadratowych powierzchni mieszkalnej. Szybko pojawiły się domniemania możliwości obchodzenia takich zapisów - choć to wciąż domysły, bo przecież projektu ustawy nie znamy, w każdym razie nie oficjalnie.
Jak wygląda sytuacja na rynku nieruchomości, jak kształtują się ceny mieszkań i koszty ich utrzymania oraz co się dzieje z kredytami hipotecznymi? Więcej na te tematy czytaj pod tym linkiem: next.gazeta.pl/nieruchomosci>>>
Sprawa budzi spore emocje (jak ogółem temat mieszkań, możliwości ich zakupu i powiązanych z tym kredytów hipotecznych), które próbowała ostudzić wiceministerka rozwoju i technologii. Jej słowa sugerują, że rząd miałby oszczędzić osoby fizyczne, które chcą zarabiać na rynku mieszkaniowym.
- Chciałabym uspokoić, on [projekt - red.] ma być zawężony i dotyczyć funduszu inwestycyjnego - stwierdziła Olga Semeniuk-Patkowska w poniedziałek wieczorem w Polsat News. Dodała, że w zmianach chodzi głównie o "wykupienie przez fundusze inwestycyjne wielu mieszkań, które są blokowane na cele mieszkalne". I tutaj warto dopowiedzieć, że fundusze, o których wspomina Semeniuk-Patkowska, nie kupują mieszkań po to, by trzymać je puste, a na wynajem - który wszakże służy celom mieszkalnym.
Sytuacja wygląda trochę tak, jakby projekt, który miał już wyjść z Ministerstwa Rozwoju i Technologii, był jeszcze zmieniany. Na to wskazywałaby między innymi najnowsza wypowiedź przedstawicielki tego resortu.
- Debata trwa, czekamy na wpis do zespołu programowania prac rządu samego projektu, proszę pamiętać też, chciałam uspokoić, bo była duża burza w sieci na ten temat, że tak jakby on podlegać będzie szerokim konsultacjom, również społecznym. I tutaj nie doprowadzimy do żadnego podatku Waldemara Budy czy innego typu rzeczy, które niestety pojawiały się w przestrzeni - stwierdziła Semeniuk-Patkowska w Polsat News.
O tym, że pomysł jej resortu wzbudził wątpliwości, donosił pod koniec ubiegłego tygodnia Onet. Według portalu projekt miał nie być konsultowany przez premiera ministra Budę z rządem, władzami PiS i koalicjantami, a kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości miało się o nim dowiedzieć wręcz z mediów.