Dowództwo amerykańskiej floty zamieściło we wtorek zdjęcia fragmentów chińskiego balonu, które wydobyto u wybrzeży miasta Myrtle Beach w stanie Karolina Południowa. Jak czytamy, zdjęcia zostały wykonane w niedzielę 5 lutego - dzień po zestrzeleniu obiektu. Balon zostanie przebadany, aby sprawdzić, czy Chiny wykorzystywały go do działań szpiegowskich na terenie Stanów Zjednoczonych. Takie podejrzenia wyrażały wcześniej amerykańskie władze.
Generał Glen VanHerck, szef Dowództwa Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej (NORAD) przekazał w poniedziałek, że balon miał ok. 60 metrów wysokości, a jego część ładunkowa była porównywalna wielkością do regionalnych samolotów pasażerskich i ważyła setki lub nawet tysiące kilogramów - podaje CNN.
Więcej informacji ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Chiny nieustannie zapewniają, że balon posiadał wyłącznie zastosowanie cywilne i rzekomo przypadkowo wleciał w przestrzeń powietrzną USA. Jednak sekretarz obrony USA Lloyd Austin mówił, iż obiekt był używany przez Chiny "w celu obserwacji strategicznych miejsc w kontynentalnej części Stanów Zjednoczonych". Lider demokratycznej większości w Senacie Chuck Schumer przekazał we wtorek, że administracja Bidena "rozważa inne działania, które można podjąć" w kontekście chińskiego balonu - dodaje CNBC. Schumer wskazał, że obecne relacje na linii USA-Chiny są napięte. Trasę lotu zestrzelonego balonu można zobaczyć na poniższej grafice.
Trasa lotu chińskiego balonu Fot. AP
Tymczasem władze Stanów Zjednoczonych przeprowadziły rozmowy z niemal 150 zagranicznymi dyplomatami z 40 ambasad. - Chcemy mieć pewność, że udostępniamy jak najwięcej informacji krajom na całym świecie, które również mogą być podatne na tego typu operacje - przekazał jeden z amerykańskich urzędników, cytowany za Agencją Reutera.
Pekin nie zgodził się na rozmowę telefoniczną szefów obrony Chin i USA - poinformował rzecznik Pentagonu. Po zestrzeleniu w sobotę chińskiego balonu nad USA z prośbą o taką rozmowę wystąpił Pentagon. Incydent z balonem doprowadził do pogłębienia kryzysu dyplomatycznego na linii Waszyngton - Pekin.
Chińskie władze nie po raz pierwszy nie zgodziły się na bezpośrednią komunikację z przedstawicielami amerykańskiej armii. Zestrzelenie nad terytorium USA chińskiego obiektu, który Waszyngton uznaje za szpiegowski, zostało krytycznie przyjęte przez Pekin.
Kolejną odsłonę sporu obu państw może wywołać kwestia pozostałości po statku powietrznym. Chińskie władze sugerują, że będą żądać zwrotu pozostałości sprzętu, który przemieszczał się podwieszony do balonu. Inny balon, który - jak utrzymują Chiny - także zboczył z kursu, znajduje się nad Ameryką Łacińską. Tymczasem władze Japonii prowadzą śledztwo mające wyjaśnić, czy podobne obiekty nie naruszały w przeszłości przestrzeni powietrznej tego kraju.