Michał Sadowski: Siedemdziesiąt.
Zero. U mnie zero. Słyszę o ludziach, którzy stracili pracę z powodu GPT-3, ale nie rozumiem firm, które tak robią. Dla mnie to kuriozum.
Nie sądzę.
Zgodzę się, że jesteśmy świadkami największej zmiany od czasu pojawienia się smartfona, a może nawet internetu. Sztuczna inteligencja ustali nowe zasady gry. U nas w firmie już po pierwszych testach okazało się, że dział kontentu może produkować dwa razy więcej treści. I to na dobrym poziomie.
Zajmują się ewangelizacją rynku. Piszą teksty o tym, w jaki sposób firmy mogą wykorzystywać nasze narzędzie do monitorowania internetu. Tego typu treści trzeba tworzyć dla kolejnych branż: restauracyjnej, motoryzacyjnej, dla dużych firm giełdowych, dla małych i średnich przedsiębiorstw. Ale nie przyszło mi do głowy, że teraz zamiast trójki kontentowców potrzebuję jednego.
Tak.
No jednak nie. Jeśli pytasz o moje obowiązki jako prezesa spółki giełdowej, to one nie polegają na optymalizacji zatrudnienia, tylko raczej na optymalizacji jakości produktu. Po kilku miesiącach z GPT-3 zorientowaliśmy się, że wytwory sztucznej inteligencji mają 60-70-procentową jakość w skali 100-procentowej. Te 30 procent potrafi zrobić tylko człowiek. Dzięki AI więcej czasu można poświęcić na ten składnik tekstu, obrazu, projektu, który jest czysto ludzki, wyjątkowy.
Tak. Ale to nie znaczy, że mogę zwolnić ludzi. Do tej pory nasz nadworny grafik zasuwał, żeby raporty czy grafiki do blockpostów były good enough - wystarczajaco dobre, - bo ma tyle pracy, że na więcej nie starczało czasu, a teraz większość zrobi za niego AI, a on może skupić się na dopieszczaniu efektu końcowego. Jakbym grafika zwolnił, to natychmiast miałbym zjazd jakości produktu do poziomu reprezentowanego przez sztuczną inteligencję.
Banalnego.
Wprowadzenie sztucznej inteligencji pozwala całemu zespołowi skupić się na tych drobnych rzeczach i niuansach, które odróżniają coś przeciętnego od czegoś bardzo dobrego. Ludzie nie muszą już się zajmować działaniami upierdliwymi, bo zrobi to za nich GPT-3 czy inny algorytm, który dostarczy podstawowy produkt, a my możemy dzięki temu lepiej wykorzystać wyjątkowość ludzkiego mózgu. Sztuczna inteligencja nie napisze Lacrimosy Mozarta, ale może stworzyć luźne ramy, na podstawie których kolejny Mozart będzie mógł się skupić na ostatniej mili.
Bo jest kilka poszlak. ChatowiGPT zajęło tylko dwa miesiące dojście do pierwszych stu milionów użytkowników. Facebook zdobywał tyle przez dwa lata, Google przez cztery, Tik-Tok przez dziewięć miesięcy. I to jest sygnał, że dzieje się coś wyjątkowego, chociaż nie jest to dowód ostateczny, bo przecież różne internetowe virale potrafią równie szybko się rozprzestrzeniać i znikać.
Na pewno nie. Widzę to niemal w każdym miejscu naszej branży. Gdy start-upy zaczynają korzystać ze sztucznej inteligencji, to rosną jak na sterydach. Mają znacznie krótszą rozbiegówkę do zdobycia rynku. W ciągu trzech miesięcy AI mocno zmieniła naszą firmę, bo - powtórzę to - pozwoliła ludziom skoncentrować się na tych kilku procentach, które różnią rzeczy średnie od bardzo dobrych. Przecież nasz produkt nie jest czymś wyjątkowym.
Zupełnie. Istnieje co najmniej dziesięć podobnych narzędzi do kontrolowania tego, co się o twojej firmie czy marce mówi w sieci. My zdobyliśmy dużą część światowego rynku, ale to nie jest efekt jednorazowego rozbłysku geniuszu, tylko nieustannych drobnych ulepszeń. Dłubaniny. Sztuczna inteligencja pozwala mieć więcej czasu na tę ostateczną dłubaninię. I to musi robić człowiek, GPT-3 nigdy nie będzie tego umiał.
Zgoda.
Nie. Wydaje mi się, że wycinka dotknie ludzi podstawowego szczebla - "juniorów" - natomiast "midów" i "seniorów" nie obejmie. Z moich obserwacji wynika, że AI nie jest w stanie przygotować rzeczy lepszej niż potrafi "mid".
Tak.
Inaczej to widzę. Sztuczna inteligencja nie wytnie "midów", tylko raczej spowoduje, że będą osiągać lepsze wyniki. Mamy w firmie przypadek dziewczyny zaraz po studiach, która pilotuje nowe aktywności związane z naszym produktem. Za pięć lat może będzie w swojej działce najlepsza, ale na razie jest "juniorką". Tak się obudowała narzędziami AI do tworzenia wizualizacji, że dostarcza projekty na poziomie "seniora". Czyli w jej przypadku rozbiegówka do wyższego poziomu kariery będzie krótsza. Korzystając z GPT-3 mnóstwo się uczy, bo to trochę tak, jakby stał przy tobie cały czas "mid-level", poprawiał twoje błędy i miał dla ciebie czas przez 24 godziny na dobę.
Firmy potężnie zmieni. Na rynku będą gigantyczne przetasowania.
Bo AI podważa zasadę obowiązującą teraz w internecie, że zwycięzca bierze wszystko. Wymyśliłeś jakąś funkcjonalność, dobrze ją obudowałeś, zostałeś Facebookiem czy Googlem, to już nikt cię nie przeskoczy. To się prawdopodobnie skończy. AI daje niesamowite sterydy mniejszym, nowym, bardziej zwinnym. Będziemy obserwować wojnę między Bingiem a Googlem, w której Google musi się poruszać trochę wolniej, bo ma wszystko do stracenia, niesie na plecach gigantyczne bagaż reputacji, za to Bing nie ma nic do stracenia, więc może ryzykownie wdrażać rozwiązania AI. Zobaczymy, jak Google broni pozycji.
W mojej branży? Wszystko. Dotąd większość firm zajmowała się optymalizacją treści pod wyszukiwarki, a tak naprawdę pod jedną główną wyszukiwarkę - Google. Dbały o to, żeby treści, które publikujesz na swojej stronie wypełniały zasady Googla, żeby strona wczytywała się szybko, żeby wyglądała zgrabnie na urządzeniach mobilnych i tak dalej. Wielki biznes. Ale co się stanie, jeśli 93 procent zapytań w sieci nie będzie szło przez Google - tak jak teraz - tylko część zapytań przejmą interfejsy w rodzaju CzataGPT?
No oczywiście. Nie musisz przebijać się przez wyniki z wyszukiwarki, tylko dostajesz spójną odpowiedź na każde pytanie albo AI daje ci inteligentne podsumowanie. Nie będziesz musiał czytać całego raportu finansowego firmy Orlen, tylko zapytasz AI o to, co cię akurat interesuje: "Podaj mi, moja droga AI, wyniki sprzedaży paliw lotniczych w lipcu zeszłego roku i porównaj do wyników innych firm paliwowych w regionie Europy Środkowo-Wschodniej". Zamiast wyszukiwarki będziesz miał asystenta, który pomoże przeglądać internet szybciej, lepiej i skupiać się na tych zadaniach, które rzeczywiście wymagają twojej ludzkiej wrażliwości czy twoich ludzkich kompetencji.
Na przykład jakie?
Będzie umiała odpowiedzieć. Już to potrafi, tylko nie zawsze te odpowiedzi są adekwatne. Jeśli uzyska dostęp do większego zbioru danych, to zanalizuje wszystkie wystąpienia z Davos, zanalizuje komentarze po Davos ze światowych mediów, sprawdzi, co pisali o Davos liderzy opinii, których bez trudu wyłowi z internetowego śmietnika i na koniec - czyli po kilku sekundach - przedstawi ci wnioski.
Odpowie. Ale podejrzewam, że po tak zadanym pytaniu AI wejdzie z tobą w interakcję i zechce dopytać, o jaką prawicę ci dokładnie chodzi: TEA Party, trumpistów czy republikański mainstream?
No to zdecyduje. Możesz ją też poprosić, żeby zanalizowała poziom emocji: "Jak oceniasz poziom emocji amerykańskiej prawicy po wizycie Bidena w Kijowie?". I ona odpowie na przykład, że prawicowe media tę wizytę oczywiście skomentowały, rytualnie skrytykowały przemówienie Bidena, ale nie weszły na tak wysoki poziom emocji, jak przy innych wystąpieniach Bidena w tym roku.
Wtedy taki będziesz mógł wyciągnąć wniosek, że w sprawie Ukrainy wśród amerykańskiej klasy politycznej jest większy konsensus, niż się wydaje.
Ten model - mówię teraz o GPT-3 - bardzo dobrze sobie radzi z rozróżnianiem bytów i rozumieniem kontekstu. On rozumie, co to jest TEA Party i odróżni ten byt od mainstreamu Partii Republikańskiej. W firmie wdrażamy wykorzystanie GTP-3 do tego, żeby lepiej rozumieć, co użytkownicy naszego narzędzia chcą monitorować. Bo jak ktoś wpisuje słowo "Tesla", to nie wiemy, czy chce monitorować markę samochodu, czy wynalazcę Nikola Teslę. GPT-3 mając szczątkowe dodatkowe informacje potrafi zdecydować, że tym razem chodzi o wynalazcę, a nie o samochód. Rozumienie kontekstu przez AI to dla człowieka gigantyczna pomoc.
Sztuczna inteligencja nie stworzy gotowego znakomitego produktu. Ona jest dobra w tworzeniu rzeczy przeciętnych, ale nawet w tym jest nieco słabsza niż Salieri w filmie Milosa Formana o Mozarcie.
Salieri potrafił usłyszeć, czy coś jest genialne, czy nie, świetnie wiedział, że Mozart to skończony geniusz - wiedział to być może nawet lepiej od samego Mozarta - ale nie potrafił sam tak dobrze komponować. Tymczasem AI nie tylko nie umie tak genialnie skomponować, ale też nie umie wyczuć geniuszu. Ona jest mistrzynią przeciętności pod każdym względem. Niektórzy wyobrażają sobie, że teraz kompozytor będzie tylko naciskał guzik: raz, drugi i trzeci, aż w końcu AI wypluje mu coś świetnego. Tak nie będzie. Człowiek dostanie od AI fundament albo przeciętne dzieło, które będzie mógł podciągnąć do dzieła genialnego.
W wyciąganiu wniosków i kojarzeniu faktów. Kiedyś dawaliśmy klientom informacje dość powierzchowne: "O twojej marce najwięcej mówi się na Twitterze". Albo: "Na Facebooku o twoich produktach mówi się dużo mniej niż o produktach konkurencji". Dzięki zastosowaniu sztucznej inteligencji możemy dawać wnioski coraz bardziej złożone. "W ciągu ostatniego tygodnia największy przyrost wzmianek negatywnych na temat twojej marki miał miejsce na Twitterze po godzinie 19-tej i był generowany przez piątkę użytkowników".
Powiedzmy, że miesiąc wcześniej zoptymalizowała koszty i po 19-tej w obsłudze infolinii nikogo nie ma, a jednocześnie wprowadziła jakiś produkt, który wymaga obsługi całodobowej. Muszą zdecydować, czy chcą wrócić do większej obsady infolinii i płacić ludziom za nocną zmianę, czy mieć te negatywne komentarze wieczorne i tracić wizerunkowo.
Już nie.
Na mojego nosa pisał to student zatrudniony do wklejania takich komentarzy.
To będzie się zmieniać. Internet coraz mocniej walczy z anonimowością. Chodzi o to, żebyśmy częściej wypowiadali się podpisując imieniem i nazwiskiem. Wtedy rozmowa jest bardziej cywilizowana.
Można się zorientować po niuansach.
Szukam pralki, ma 40 dobrych recenzji, ale - zobacz - większość z nich została napisana jednego dnia w ciągu godziny. GPT-3 by sobie z tym poradził.
Sztuczna inteligencja dobrze rozpoznaje wzorce i wychwytuje przykłady opinii, które nie pasują do wzorca. Na przykład opinie o pralkach - z jakichś tam powodów - normalni ludzie piszą w określonych godzinach, a tu mamy nagle skok o godzinie 3 w nocy. AI wytnie ten skok jako niewiarygodny. Irytująca cecha internetu - że reklamowego spamu i ściemy jest aż tyle - będzie się zmieniać. Głównym wyróżnikiem wielu usług internetowych stanie się autentyczność.
Będziesz mógł ją dopytać, dlaczego rekomenduje ci akurat te 10 pralek. I ona odpowie, że na podstawie liczby usterek, rekomendacji klientów albo sprzedaży w sklepach internetowych.
To będzie ci musiała odpowiedzieć.
Tak. Inaczej to nie ma sensu.
Bo najbardziej popularne modele AI wyspecjalizowały się w ładnym pisaniu lub mówieniu. Mogą wygadywać totalne pierdoły, bo ich priorytetem nie jest pokazywanie stanu faktycznego, tylko zgrabne komunikowanie się z nami.
Można tak wytrenować AI, żeby potrafiła się przyznać, że czegoś nie wie albo nie jest pewna. Wiele osób przedwcześnie wyrabia sobie zdanie na podstawie głośnych błędów: sztuczna inteligencja powiedziała, że przejmie kontrolę nad światem, że ma ludzkie uczucia, albo coś pomyliła. I zaraz mamy falę kpiących komentarzy. To tak jakby twierdzić, że człowiek nie umie dodawać i odejmować na podstawie rozmowy z trzyletnim dzieckiem. Ludzie są głupi, bo trzylatek nie pamięta, jaka się nazywa stolica Maroka. Czat GPT-3 działa na bazie 175 mld danych, a czat GPT-4 już niebawem będzie działał na kilkaset razy większym zbiorze. Poczekajmy.
***
Michał Sadowski (1982) jest założycielem Brand24 - narzędzia zajmującego się monitoringiem marek w Internecie. Mentor w nowojorskiej edycji Founder Institute. Startup Founder of the Year w konkursie The Next Web Startup Awards. Autor książki "Rewolucja Social Media".