Centrum Rzymu. Oferta dwa razy tańsza od konkurencji. Pozytywne opinie dot. hosta. Lokalizacja zweryfikowana, zgodna ze zdjęciami. Darmowa możliwość odwołania rezerwacji oraz możliwość płatności na miejscu - wszystko to składało się na atrakcyjną ofertę wycieczki. Tyle że w rzeczywistości był to sposób na wyłudzenie kluczowych danych od turystów.
Taką właśnie ofertę zarezerwował Rafał, którego historię opisał Niebezpiecznik. Krótko po tym, jak wybrał ją w systemie, otrzymał wiadomość, że szczegóły dotyczące wyjazdu zostaną przekazane przez WhatsApp, a nie dostępny w aplikacji chat. Co więcej, otrzymał telefon, w którym rzekoma właścicielka oferty dopytuje o szczegóły dot. liczby osób i terminu wyjazdu, czyli informacji, które są łatwo dostępne w aplikacji.
Kilka minut po potwierdzeniu tych informacji skontaktowała się znowu, żeby przekazać, że prowadzony jest właśnie "proces uzgadniania rozliczenia" z Booking.com i będzie potrzebna dodatkowa weryfikacja danych oraz formy płatności. W międzyczasie anulowana została także rezerwacja.
Więcej informacji gospodarczych przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
"Właścicielka" tłumaczyła, że to tylko status techniczny i wystarczy wypełnić formularz booking.com, aby rezerwacja znów była aktywna. W jego treści należało podać wrażliwe dane, ale tego bohater tej historii już nie zrobił. Po podaniu tych informacji mogło dojść do kradzieży tożsamości albo nawet wyczyszczenia konta. Tak nie wyglądają bowiem procedury prowadzone przez Booking.com.
- Zgłosiłem nadużycie na WhatsAppie oraz wysłałem informację do Booking.com z prośbą o usunięcie ogłoszenia (co też uczynili) oraz powiadomienie prawdziwego hosta, który najprawdopodobniej stał się ofiarą kradzieży tożsamości. Ktoś przejął jego zweryfikowane konto i na jego koncie wystawiał atrakcyjne oferty - mówił Niebezpiecznikowi Rafał.
***
Fragmentów Studia Biznes można słuchać także w wersji audio na dużych platformach streamingowych, m.in. tu: