Zakaz przewozu produktów rolnych z Ukrainy. "Efektem będzie to, że my wszyscy za to zapłacimy"

Bronisław Komorowski, Jan Krzysztof Bielecki, Leszek Miller i Waldemar Pawlak rozmawiali na antenie Polsatu News o zakazie przewozu produktów rolnych z Ukrainy. Zdaniem byłego prezydenta Polski "mamy do czynienia z bardzo dziwną sytuacją". - Państwo polskie zamierza dopłacać do pszenicy przechowywanej w silosach po stronie polskiej, które prawdopodobnie jest ukraińskie. To kompletny nonsens. Efektem będzie to, że my wszyscy za to zapłacimy - stwierdził.

W sobotę (15 kwietnia) w Łysych koło Ostrołęki odbyła się konwencja Prawa i Sprawiedliwości. Rozpoczęła się ona od wystąpienia prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który zapewnił, że ugrupowanie "już dawno podjęło się zaszczytnego zadania reprezentowania interesów polskiej wsi". 

Zobacz wideo "Komisja śledcza - nie. Po wyborach ściganiem przestępców zajmie się prokuratura"

- Po pierwsze ma zostać podjęty powszechny skup zboża, które zalega w silosach, przy dopłacie, by minimalna cena wynosiła 1400 złotych - zapowiedział Kaczyński, następnie dodając, że utrzymane zostaną dopłaty do nawozów, a także poinformował, że polski rząd podjął decyzję o zakazie wwozu części towarów rolnych z Ukrainy do naszego kraju. Na temat przyjętego rozporządzenia w sprawie zakazu importu produktów rolnych z Ukrainy rozmawiali w Polsacie News były Bronisław Komorowski, Jan Krzysztof Bielecki, Leszek Miller i Waldemar Pawlak.

Zakaz przewozu produktów rolnych z Ukrainy. Komorowski: Mamy do czynienia z bardzo dziwną sytuacją

- Rok temu to miało być 2000, a nie 1400 zł. Czyli można powiedzieć, że rolnicy już stracili 600 zł na tej operacji - zaczął Leszek Miller i dodał: - Ale mnie zastanawia inna rzecz. W tym rozporządzeniu jest 18 pozycji, które całkowicie eliminują napływ do Polski towarów żywnościowych i przetworzonych z Ukrainy. Już się odezwały głosy na Ukrainie, że to jest całkowite zaskoczenie, nie było wcześniejszych konsultacji - mówił były premier. - To pewnie będzie miało bardzo poważne konsekwencje. Zarówno bilateralne, jak i unijne. Bo słusznie kolega Bielecki mówi, że to wszystko się dzieje bez żadnych konsultacji z Komisją Europejską i w ogóle z Unią Europejską - dodał.

Zdaniem Bronisława Komorowskiego "mamy do czynienia z bardzo dziwną sytuacją". - Państwo polskie zamierza dopłacać do pszenicy przechowywanej w silosach po stronie polskiej, które prawdopodobnie jest ukraińskie. To kompletny nonsens. Efektem będzie to, że my wszyscy za to zapłacimy - stwierdził były prezydent.

Więcej aktualnych wiadomości z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Spór o ukraińskie zboże. "Gdzie jest ta mąka?"

Jan Krzysztof Bielecki zwrócił natomiast uwagę, że "gorsza sprawa jest taka, że większość tego tranzytu przez Polskę dotyczyła zboża ukraińskiego, które było określane jako techniczne". - Na paszę albo na coś - wtrącił się Waldemar Pawlak. - My nie wiemy, czy w tych silosach jest to zboże techniczne. Jeżeli jest to zboże techniczne, to należy je spalić czy wykorzystać jako paliwo... Natomiast nie należy tego skupować, płacić 1400 zł za coś, co się nie nadaje do konsumpcji i jest dużym ryzykiem - podkreślił Bielecki. Miller dodał natomiast, że przeczytał w komunikacie Ministerstwa Finansów, że spożycie zboża technicznego "grozi śmiercią lub utratą zdrowia". - Ile tego zboża zostało przemielone? Gdzie jest ta mąka? - zastanawiał się polityk.

11 kwietnia "Rzeczpospolita" opublikowała tekst, w którym stwierdziła, że "zboże techniczne z Ukrainy zostało sprzedane jako polskie spożywcze największym producentom mąk w kraju". Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Zamościu. - My jako byli szefowie rządu widzimy, że tu jest doraźne działanie, klasyczny chaos - stwierdził natomiast Bielecki. 

Więcej o: