Proces dotyczy nieautoryzowanych przelewów, do których doszło w 2016 roku. Przestępcy uprowadzili ponad 220 tys. zł z firmowego konta spółki z Olsztyna. Okazało się, że komputer prezesa został zainfekowany hakerskim oprogramowaniem. Przedstawiciele przedsiębiorstwa próbowali wyjaśnić sprawę z bankiem prowadzącym rachunek, ale finalnie skierowali ją na drogę prawną. W poniedziałek (22 maja) w Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku zakończył się proces. Wyrok ma być ogłoszony w połowie czerwca.
Rachunek prowadził bank z Zabłudowa (woj. podlaskie). Firma domaga się od niego zwrotu w wysokości 76 tys. zł oraz odsetek. W 2021 roku Sąd Okręgowy w Białymstoku nieprawomocnie przychylił się do wniosku poszkodowanego. W uzasadnieniu odwołał się do przepisów, w których mowa o obowiązku naprawienia szkody wynikłej z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania. Ocenił, że roszczenie było wymagalne (nie upłynął trzyletni okres przedawnienia), a zadaniem banku jest dbanie z należytą starannością o interesy klientów. Sąd zwrócił także uwagę, że podobna próba zhakowania konta miała już miejsce w olsztyńskiej firmie, ale w innej placówce bankowej. Jednak została wykryta i podjęto działania, by zapobiec wyprowadzeniu pieniędzy.
Przedstawiciele banku wnieśli apelację i chcą oddalenia powództwa. Radca prawny Piotr Tylewicz uważa, że sąd błędnie przyjął trzyletni okres przedawnienia. Jak stwierdził, w sprawie dotyczącej prowadzenia rachunku bankowego powinien być to termin dwuletni, co jest jednoznaczne z przedawnieniem. Ponadto zarzucił wiele błędów procesowych, zwłaszcza w uzasadnieniu wyroku.
Pełnomocnik spółki, która straciła pieniądze, chce oddalenia apelacji i utrzymania wyroku. Jak przypominał, jego klient informował bank, że ma problemy z dostępem do swojego konta, a bank zareagował dopiero dwa dni później - podaje portal podlaskie24.pl.