"To, że otrzymałem wspólnie z Kubą i Tomkiem, moimi wspólnikami, zarzuty rzekomego reklamowania alkoholu jest powszechnie wiadome. Stawiliśmy się w prokuraturze, złożyliśmy każdy osobno swoje wyjaśnienia. Prokurator uznał, że kieruje akt oskarżenia. Z emaila dziennikarki ["Super Expressu" - przyp. red.] dowiedzieliśmy się, że sąd w postępowaniu nakazowym skazał nas na kary grzywny. Znakiem czasów jest, że w Polsce wyroki ogłasza prasa, zanim jeszcze uczyni to sąd wobec obywatela. Bo pismo z sądu do nas wciąż jest 'gdzieś''' - komentuje sprawę Janusz Palikot. Chodzi o artykuł "SE", który ukazał się w poniedziałek i dotyczy, jak czytamy, skazania Palikota, Wojewódzkiego i Czechowskiego w sprawie "reklamowania alkoholu w internecie".
"Donosiciel Jan Śpiewak skazany prawomocnie za mówienie nieprawdy, a następnie ułaskawiony przez Andrzeja Dudę zapewne uważa, że coś wygrał. Nic nie wygrał, bo wyrok jest nieprawomocny i stanie się przedmiotem normalnego postępowania sądowego, w trakcie którego przedstawimy swoje argumenty wskazujące, że nigdy nie łamaliśmy prawa. Zapowiedziałem w marcu, że swojego stanowiska będę bronił przed sądem. Jak trzeba będzie, pójdziemy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości" - czytamy w oświadczeniu Palikota, który nawiązał do wypowiedzi Jana Śpiewaka.
Socjolog i publicysta w rozmowie z Gazeta.pl powiedział: "Bardzo się cieszę, że ten wyrok w trybie nakazowym zapadł tak szybko. To jest na pewno silny sygnał, że to, co robią "alkopatusy" w kwestii reklamowania alkoholu, to są ciężkie przestępstwa. W przypadku Janusza Palikota i Kuby Wojewódzkiego jeszcze cięższe, bo reklamowali swój produkt również nieletnim". Wyraził też nadzieję, że media i władza odpowiednio zareagują. - Mam nadzieję, że jest to początek sprzątania internetu z tego typu działalności - mówił.