W środę KE rozpoczęła postępowanie przeciwko Polsce dotyczącego uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego w związku z przegłosowaną w Sejmie ustawą w sprawie powstania komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022. Unijny komisarz ds. handlu Valdis Dombrovskis przekazał, jak podaje PAP, że "kolegium zdecydowało o wszczęciu postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego poprzez wysłanie do polskich władz wezwania do usunięcia uchybienia".
Do sprawy za pośrednictwem mediów społecznościowych odniósł się Minister ds. Unii Europejskiej Szymon Szynkowski vel Sęk. "Nasz cel jest jasny: zbadanie i ograniczenie rosyjskich wpływów w Polsce i Europie. Jesteśmy przekonani, że winien on łączyć wszystkie demokratyczne państwa i instytucje. Ze spokojem przekażemy argumenty prawne i faktyczne w tej sprawie po zapoznaniu się z wątpliwościami KE" - napisał polityk.
29 maja, prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne naszego kraju w latach 2007-2022, a 2 czerwca zapowiedział nowelizację nowego prawa. Tego samego dnia projekt trafił do Sejmu. Prezydent podkreślił, że zależy mu, aby w komisji nie zasiadali parlamentarzyści, ponieważ, może to wzbudzać kontrowersje i podważać obiektywizm działań podjętych przez ww. komisję.
W projekcie nowelizacji znalazł się zapis mówiący m.in. o zakazie łączenia członkostwa w Komisji z mandatem posła lub senatora. Ustawa prezydencka precyzuje również, że gdyby przed jej wejściem w życie na kandydata na członka komisji zgłoszono posła lub senatora - głosowania nad jego kandydaturą nie zostanie przeprowadzone. Gdyby zaś członek został już wybrany - jego członkostwo wygaśnie. Zmieniony został również sposób wyboru przewodniczącego komisji - mają go wybrać spośród siebie członkowie komisji, a nie - jak w ustawie "oryginalnej" - wybiera go premier.
Zmieniono także zapis, w którym była mowa o decyzji administracyjnej, czyli karze. Oryginalnie zapisano tam, że komisja "o ile uzna to za niezbędne, zarządza zastosowanie co najmniej jednego ze środków zaradczych". Wśród nich wymieniono m.in. zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat czy cofnięcie pozwolenia na broń lub nałożenie zakazu posiadania pozwolenia na broń na okres do 10 lat. Kary całkowicie usunięto w ustawie prezydenckiej, pozostawiając jedynie stwierdzenie, że decyzja administracyjna "powoduje, że osoba ta nie daje rękojmi należytego wykonywania czynności w interesie publicznym".
O polskiej ustawie jest głośno na całym świecie. Swoje stanowisko w tej sprawie przedstawił także rząd USA. "Rząd Stanów Zjednoczonych jest zaniepokojony przyjęciem przez polskie władze nowych przepisów, które mogą być niewłaściwie użyte do ingerowania w wolne i uczciwe wybory w Polsce" - napisał rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller w oświadczeniu opublikowanym przez resort dyplomacji USA. Jak czytamy, Stany Zjednoczone "podzielają obawy wyrażane przez wielu obserwatorów, że ustawa o utworzeniu komisji do zbadania rosyjskich wpływów może zostać wykorzystana do zablokowania kandydatur polityków opozycji, bez odpowiednich procedur prawnych".