Do tej pory zdecydowana większość układów scalonych powstawała na Dalekim Wschodzie. Niskie koszty produkcji umożliwiały kupno towarów po konkurencyjnych cenach, dlatego firmy elektroniczne chętnie zaopatrywały się w produkty z Chin czy Tajwanu. Jednak pandemia Covid-19 i związane z nią lockdowny spowodowały ogromne problemy z dostarczaniem produktów. Niedobór chińskich towarów na rynkach spowodował wstrzymanie pracy wielu zakładów, dlatego część z nich zdecydowała się na zmianę dostawcy. Jedną z firm, która postanowiła rozbudować swoją pozycję na rynku europejskim, jest Intel.
Największy na świecie producent układów scalonych, zdecydował się wybudować zakład w Polsce. Inwestycja ma kosztować 4,6 mld dolarów i powstać w niewielkiej miejscowości Miękini, 25 km od Wrocławia. Co ważne i warte podkreślenia w Polsce nie będą produkowane towary, a testowane i scalane. Fabryki, gdzie Intel będzie tworzyć części od podstaw i przywozić do Polski są zlokalizowane w Niemczech i Irlandii.
To właśnie m.in. położenie naszego kraju sprawiło, że marka zdecydowała się na inwestycję, ponieważ kwestia logistyczna nie będzie stanowić problemu. "Polska jest już siedzibą firmy Intel, a położenie geograficzne kraju pozwoli na efektywną współpracę z oddziałami firmy Intel w Niemczech i Irlandii. Jest również bardzo konkurencyjna cenowo w porównaniu z innymi lokalizacjami produkcyjnymi na całym świecie i oferuje wspaniałą bazę talentów, która może pomóc w rozwoju" - powiedział Pat Gelsinger, dyrektor generalny Intela.
16 czerwca br., kiedy Intel oficjalnie ogłosił, wybudowanie zakładu w Polsce premier Mateusz Morawiecki powiedział: "Cieszymy się, że największa inwestycja typu greenfield (to inwestycje realizowane na dziewiczym terenie dotychczas niezabudowanym, nieuzbrojonym i bez infrastruktury - red.), w historii Polski jest prowadzona przez firmę Intel, legendę Doliny Krzemowej znaną ze swojej innowacyjności. Chipy i półprzewodniki to technologie o kluczowym znaczeniu w XXI wieku i cieszymy się, że możemy rozszerzyć rolę Polski w globalnym łańcuchu dostaw półprzewodników i przyczynić się do ustanowienia kraju jako prekursora gospodarczego".
Polski rząd niezwykle ekscytuje się nową inwestycją Intela, a warto podkreślić, że w Niemczech czy Izraelu gigant zainwestował kilkukrotnie więcej i nikogo to nie obeszło. Dodatkowo u naszych zachodnich sąsiadów Intel wybuduje nie jedną, a dwie fabryki warte łącznie ok. 20 mld euro. Kolejne 30 mld euro trafi do Izraela, gdzie Intel ma już swój zakład, informuje Newsweek. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Polska do inwestycji dopłaci - subwencje sięgną 1,5 mld dol., czyli 6 mld zł.
Nowa inwestycja Intela wpisuje się także w plany Unii Europejskiej, która do 2023 roku chce zwiększyć udział Europy w globalnej produkcji półprzewodników. Intel podkreśla także, że inwestycja w Polsce może zainicjować powstawanie kolejnych fabryk. Podczas konferencji zapowiadającej inwestycję, minister cyfryzacji Janusz Cieszyński wspomniał o Irlandii, gdzie właśnie po tym, jak Intel postawił tam swoją fabrykę, w jej najbliższym otoczeniu powstało przeszło 50 kolejnych zakładów. Przyczyniło się to do znacznego rozwoju gospodarczego, dającego nowe miejsca pracy.
Firma podkreśla także, że obiekty, które zostaną zbudowane, będą zgodne z zasadami zielonego budownictwa i będą działać według wysokich standardów środowiskowych, tak aby zminimalizować ślad węglowy i negatywny wpływ na środowisko.