Włoska luksusowa marka Bulgari na stronie internetowej w swojej chińskiej wersji wymieniła "Tajwan" na równi z innymi krajami azjatyckimi, zamiast użyć sformułowania "region Tajwanu" lub "chiński Tajwan". Chińczycy odebrali ten ruch jako uznanie Tajwanu za niezależny od Chińskiej Republiki Ludowej.
Temat szybko zyskał popularność na chińskiej platformie Weibo, podobnej do Twittera. Doszło nawet do tego, że państwowe media Global Times opublikowały w mediach społecznościowych komunikat, że: "Tajwan jest niezbywalną częścią terytorium Chin i nie może być wymieniony jako kraj" - opisuje Reuters.
W związku z "chińskim kryzysem", już we wtorek Bulagri usunęło Tajwan z listy państw na swojej stronie i przeprosiło za umieszczenie go na niej.
"Firma Bulgari szanuje integralność terytorialną Chin i głęboko żałuje, że zagraniczna oficjalna strona internetowa marki została błędnie skonstruowana z powodu zaniedbania kierownictwa" - przekazano w komunikacie. Podobne wpadki w przeszłości zaliczały m.in. Versace, Givenchy czy Coach.
Tajwan oficjalnie określany jest mianem Republiki Chińskiej. Na arenie międzynarodowej wykorzystywana jest też nazwa Chińskiego Tajpej. Chińczycy uznają go wyłącznie za swoje terytorium i takiego też nazewnictwa oczekują od innych państw świata.
Choć obecnie władzę w Tajwanie sprawuje demokratycznie wybrany rząd, to jednak niepodległość Tajwanu uznaje jedynie 14 państw na świecie. Wszystko przez tzw. politykę jednych Chin. Zakłada ona, że żadne państwo nie może mieć jednocześnie oficjalnych relacji z Pekinem i z Tajpej. Dlatego większość państw uznaje Tajwan za część Chińskiej Republiki Ludowej, podobnie jak Hongkong czy Makau.