Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego wraz z największymi organizacjami branżowymi w Polsce - jak już pisaliśmy - opublikowała list otwarty do premiera Mateusza Morawieckiego. Apeluje w nim o podjęcie pilnych działań, których celem powinno być obniżenie cen drewna. Przedsiębiorcy skupieni w Izbie twierdzą, że obecnie mamy najdroższe drewno w Europie.
"Jesteśmy przerażeni sposobem dystrybucji surowca drzewnego, który jako dobro narodowe powinien wspierać i stymulować polską gospodarkę w czasie kryzysu, a nie generować zyski jednostki organizacyjnej nadzorowanej przez Ministra Środowiska kosztem całego społeczeństwa, które to ostatecznie poniesie ciężar zwolnień pracowniczych i ograniczonych wpływów do budżetu" - czytamy w dokumencie.
"Obecne działania Lasów Państwowych, o czym mówi się wprost na spotkaniach z Dyrekcją Generalną LP, są nakierowane na maksymalizację cen sprzedaży" - piszą sygnatariusze listu.
Piotr Poziomski, prezydent PIGPD, w rozmowie z Gazeta.pl przyznaje, że jego branża nie może działać w warunkach rynkowych, bo ceny drewna nie są rynkowe. - Powinien funkcjonować mechanizm, który pozwala się dostosować cenom drewna do warunków rynkowych. Obecnie ceny wyjściowe mają mechanizm zapadki, mogą w zasadzie przemieszczać się tylko do góry - stwierdza.
Wyjaśnia też, o jaki spadek cen chodzi branży. - Wnioskujemy o obniżenie cen w realizowanych już kontraktach o 20 proc. To konieczne, bo przy obecnych cenach wypadamy z rynku. Państwa ościenne mają tańszy surowiec. Działają tu proste prawa rynku - mówi.
Zdaniem prezydenta PIGPD jest to konsekwencja braku zdefiniowania roli, jaką powinny spełniać Lasy Państwowe w gospodarce, dzisiaj są - za zgodą rządu - skupione jedynie na sobie.
- Przerażające jest to, że oczywiste wnioski nie trafiają do rządzących. Wskazujemy jednoznacznie, że nikt by na tym nie ucierpiał gdybyśmy wdrożyli nasze postulaty. Lasy Państwowe dalej miałyby środki, my jako przemysł drzewny mielibyśmy możliwość walki z konkurencją. A państwo zyskałoby kolejne daniny. Przecież przedsiębiorca za każde dodatkowe 1000 metrów przetworzonego drewna odprowadzi składki od pracowników, CIT, VAT. Dla państwa to czysty zysk - tłumaczy.
Piotr Poziomski wyjaśnia też, jak duży jest problem. - Polski pomysł drzewny, zakłady przetwarzające drewno, dają prace ok. 400 tys. osób. Na skutek coraz gorszej sytuacji już nastąpił spadek zatrudnienia o kilkadziesiąt tysięcy osób. Obawiamy się, by nie nastąpiła fala zwolnień grupowych. Skala problemu jest ogromna, nie ma gałęzi w naszej branży, która by nie była dotknięta skutkami wysokich cen drewna. Jedni odczuwają problemy bardziej, inni mniej, ale wszyscy czekamy, aż rząd nas zauważy - stwierdza.