- Komisja może nałożyć procedurę nadmiernego deficytu i dać np. 4 lata, by dostosować się do deficytu w wysokości max. 3 proc. PKB. To wtedy nie jest bolesne, choć dyscyplinuje i zacieśnia politykę fiskalną, co jest bardzo ważne z punktu widzenia polityki monetarnej. Do tej pory mieliśmy niespójną politykę gospodarczą: polityka pieniężna była zaciskana i antyinflacyjna, a polityka budżetowa luźna i proinflacyjna. Fakt nałożenia procedury nadmiernego deficytu spowoduje, że będzie dodatkowym czynnikiem dyscyplinującym finanse publiczne w kolejnych latach i będzie wpierać działanie polityki pieniężnej - ocenił Kotecki w rozmowie z ISBnews.
Członek Rady Polityki Pieniężnej stwierdził, że nawet wyłączanie wydatków militarnych z deficytu, o co zabiegał premier Mateusz Morawiecki, nie będzie takie proste i "ewentualnie tylko trochę pomoże w przyszłości, ale nie na etapie samej decyzji o procedurze nadmiernego deficytu". Ludwik Kotecki ocenił również, że deficyt sektora rządowego i samorządowego (tzw. general government) może wynieść około 6 proc. PKB w 2023 r.
To uruchomia procedurę nadmiernego deficytu i dopiero w tym momencie zaczyna się pewne niuansowanie, czyli patrzenie, dlaczego te finanse są tak niezrównoważone. Mamy mieć drugi najwyższy deficyt w UE. Gdyby było tak, że nasz deficyt wyniósł 3,5 proc. PKB i mielibyśmy wydatki militarne wyższe w tym roku, na przykład o 1 pkt proc. PKB niż w poprzednich latach, moglibyśmy liczyć na uznanie pewnego "relevant factor" i powstrzymanie od nałożenia na nas procedury nadmiernego deficytu. Ale to w ogóle nie ma nic wspólnego z sytuacją Polski
- mówi członek RPP.
Ludwik Kotecki powiedział również, że jeśli ze strony Komisji Europejskiej, a potem Rady UE pojawią się oczekiwania umiarkowanie restrykcyjnych działań względem Polski, to obecnie ekspansywna polityka fiskalna, ulegając zacieśnieniu, wzmocni efekty działań władz monetarnych. Paradoksalnie może też obniżyć koszty obsługi długu publicznego.
Komisja Europejska może rozpocząć procedurę nadmiernego deficytu, zatwierdzaną w głosowaniu przez Radę UE, jeśli państwo członkowskie narusza lub istnieje ryzyko naruszenia przez nie progu deficytu równego 3 proc. PKB. Drugi wariant umożliwiający uruchomienie mechanizmu dotyczy sytuacji, w której dług publiczny przekracza wartość 60 proc. PKB i nie zmniejsza się w zadowalającym tempie. Objęcie procedurą nakłada na dane państwo wymóg złożenia planu działania naprawczego i polityki, którą wdroży, oraz terminów osiągnięcia tych celów.
Polska była objęta procedurą nadmiernego deficytu w latach 2004-2008 oraz 2009-2015. Obecny projekt budżetu na 2024 rok zakłada niemal 165 mld zł deficytu. To jest 4,5 proc. w relacji do PKB. To oznacza, że Polsce może grozić unijna procedura nadmiernego deficytu.
Premier Mateusz Morawiecki w trakcie unijnego miniszczytu w Zagrzebiu wyraził przekonanie, że wydatki na armię powinny zostać wyłączone z unijnej procedury nadmiernego deficytu. - Podałem przykład, że Polska wydaje ponad 4 proc. PKB na obronność i nasz deficyt budżetowy to ponad 4,5 proc., a więc ogromna większość tego deficytu zależy właśnie od wydatków na obronność. Gdzie tutaj jest obiektywność? Gdzie jest sprawiedliwość w porównaniu do tych krajów, które wydają na obronność daleko mniej? I też ten postulat spotkał się tu z dużym zainteresowaniem - powiedział Morawiecki.