Wall Street Journal informuje, że Facebook złoży wszystkie wymagane do wejścia na giełdę dokumenty już dziś. Według wszelkich przewidywać Facebook wyceniany jest na 75-100 miliardów dolarów . Z wejścia na giełdę spółka zgarnąć chce 5-10 miliardów dolarów. Giełdowy debiut Facebooka przy takiej wycenie i ofercie może być największym jaki do tej pory osiągnęła jakakolwiek spółka technologiczna lub internetowa . Dla porównania - gdy w 2004 roku na giełdę wchodził Google, jego wycena wyniosła 23 miliardy USD, a akcje sprzedane zostały za 1,9 miliarda dolarów.
Sceptyczni obserwatorzy światowych rynków ekonomicznych biją na alarm twierdząc, że mamy do czynienia z drugą bańką internetową, czyli z sytuacją w której spółki związane z Siecią wchodzą na giełdę, ich wycena jest nieproporcjonalnie wysoka , a w istocie mają użytkownikom niewiele do zaoferowania. Czy tak jest w przypadku Facebooka?
O komentarz poprosiliśmy eksperta - analityka IDC Ewę Zborowską. Twierdzi ona, że nie jest zaskoczona wysoką wyceną serwisu.
100 miliardów dolarów robi wrażenie. Ale nie sposób stwierdzić, czy jest wysoka lub przesadzona, ponieważ Facebook dotąd nie był nigdzie notowany i nie ujawniał oficjalnie swoich przychodów.
To normalna sytuacja - tak długo jak Facebook jest firmą prywatną, nie musi ujawniać swoich wyników finansowych. Jest to jednak problem przy wycenie spółki. Zborowska zauważa bowiem, że tradycyjnie wycena stanowi dziesięciokrotność wartości EBITDA . Skąd więc tak astronomiczna wycena Facebooka?
To pochodna przede wszystkim potencjału firmy. (...) Giełda nie jest zbyt zdroworozsądkowym zjawiskiem; często jest po prostu wypadkową emocji, które szarpią inwestorami
tłumaczy analityk IDC. Przy tak wielkiej liczbie użytkowników (800 milionów!) i sprawdzonym już modelu biznesowym (reklamy oraz wirtualna waluta) można zakładać, że potencjał będzie się tylko zwiększać. Można zadawać sobie jednak pytanie, czy debiut giełdowy w chwili, gdy świat czuje jeszcze efekty globalnego kryzysu finansowego, został dobrze obliczony. Ewa Zborowska ufa w zdolności analityczne specjalistów zajmujących się debiutem Facebooka.
Obecne trendy są raczej rosnące, a sama giełda czeka na wejście Facebooka. Gdy w końcu się to wydarzy, to bardzo prawdopodobne jest, że wydarzenie to przypieczętuje w końcu to, że kondycja światowej gospodarki się poprawia.
Rynek czeka zatem na giełdowy debiut największego serwisu społecznościowego na świecie, wyceniając go na 75-100 miliardów dolarów. A przecież Facebook zaczynał jako skromny, studencki projekt.
Fot. AP
Facebook uruchomiony został niemal 8 lat temu. Gdy zaczynał, swoje możliwści oferował wyłącznie studentom Harvardu, a następnie pozostałych amerykańskich szkół średnich i wyższych. Stopniowo dodawano jednak kolejne funkcje i otwierano się na kolejne rynki. Założyciel serwisu, Mark Zuckerberg dopiero jednak w 2009 roku poinformował, że jego dzieło przestało przynosić straty .
Zaledwie rok wcześniej Facebook wyprzedził poprzedniego króla społeczności - MySpace. Jako główną przyczynę wzrostu popularności serwisu Zuckerberga wskazuje się najczęściej Facebook Connect - usługę, która pozwalała logować się do Facebooka z dowolnej innej witryny. W momencie, gdy przyciski Facebooka zaczęły pojawiać się w Internecie stał się on ekosystemem - w przeciwieństwie do MySpace, który wciąż "był tylko stroną".
Jak podsumowuje Zborowska z IDC:
Facebook to nie efemeryda.
Na dobre zagościł na scenie technologicznej i należy obecnie do bardziej innowacyjnych firm technologicznych świata. Pytanie brzmi jednak - czy pozostanie taki także po przeprowadzeniu - udanego zapewne - debiutu giełdowego.
Facebook Facebook
Są dwa scenariusze: dobry i zły.
Według tego złego, Facebook może stać się "nowym Microsoftem" - ociężałą w podejmowaniu decyzji machiną, w której zaproponowane zmiany lub innowacje będą blokowane na nowo utworzonych szczeblach organizacji. Poza tym - Facebook będzie miał udziałowców, których celem nadrzędnym jest osiąganie zysku z poniesionej inwestycji. A skoro tak, to nacisk może być położony na bezpieczne kroki i mniej inwazyjne zmiany w serwisie. Facebook już teraz liczy ponad 800 milionów użytkowników, ale kiedyś etap wzrostu się zakończy - a mimo to udziałowców wciąż trzeba będzie zadowalać. Co w efekcie skutkować może umieszczeniem w serwisie większej liczby reklam.
Jest jednak także scenariusz pozytywny . Według niego Facebook po swoim debiucie będzie dysponował niebagatelną sumą 10 miliardów dolarów. Część takiej kwoty przeznaczona na rozwój serwisu, nowe funkcje lub tłumaczenie interfejsu na języki lokalne będą dla użytkowników tylko korzystne. Do tego doliczyć można wolne fundusze na przejmowanie początkujących i obiecujących przedsiębiorstw, które Facebook będzie mógł włączyć do portfolio swoich usług.