Zebrał 2 mln złotych na Kickstarterze, ale zamiast produkować drukarki 3D zbudował sobie dom. Twierdzi, że jest mu przykro

Czasami na Kickstarterze znajdziemy projekt, który nas zachwyci - jak na przykład tania i wydajna drukarka 3D. Czasami osoba, której damy pieniądze zrobi sobie za nie zakupy - jak na przykład współzałożyciel Peachy Printer.

Kickstarter to często dobry sposób, by szybko zebrać duże pieniądze. Niestety pomimo najszczerszych intencji wielu przedsiębiorczych ludzi zdarza się, że projekt po prostu nie wypala. Bywa też, że ktoś bierze pieniądze do kieszeni i buduje sobie za nie dom. 

Tania drukarka 3D - kto by nie chciał?

Peachy Printer zapowiadało znakomicie. Drukarka 3D z funkcją skanera, tworząca przedmioty z taniej żywicy i kosztująca jedyne 100 dolarów? Kto by nie chciał? Jej twórca, Rylan Greyston, obiecywał tanią konstrukcję wykonaną z prostych materiałów o nieskomplikowanym interfejsie. Trzy lata temu, tuż przed zbiórką na Kickstarterze, znalazł inwestora, Davida Boe, który dał mu 10 tysięcy dolarów na start, a niedługo później społeczność przekazała im 651 tysięcy dolarów. Potem było już tylko gorzej. 

 

"Uda mi się przez to przebrnąć i Peachy Printer stanie się świetną firmą" 

Z zebranych 651 tysięcy dolarów (2 miliony złotych) nie zostało już nic. Jak twierdzi Grayson, David Boe bez jego wiedzy przywłaszczył sobie ponad 320 tysięcy dolarów. W ostatnim wideo nagranym dla osób, które wsparły projekt na Kickstarterze, opisuje on, że pieniądze najpierw trafiły na prywatne konto Boe, gdyż Peachy Printer nie miało jeszcze otwartego rachunku firmowego. Gdy przyszła kolej na przelanie środków tam, gdzie powinny być od początku, zniknęła połowa sumy. Podobno pieniądze poszły na budowę domu Davida Boe: 

Podobno dom Davida BoePodobno dom Davida Boe Fot. Peachy Printer

Pieniądze podobno skończyły się już w marcu 2014 i od tamtej pory Grayson robił wszystko, by mimo trudności doprowadzić projekt do końca. Negocjował też ze swoim wspólnikiem, by dać mu szansę zwrócić pieniądze, ale od tamtej pory otrzymał jedynie 107 tysięcy dolarów. Teraz pomysłodawca Peachy Printer zachęca osoby, które wsparły projekt o składanie doniesień na policję w jego miejscu zamieszkania.

Krokodyle łzy?

Użytkownicy Kickstartera nie są jednak przekonani co do jego dobrych intencji, m.in. za sprawą filmu, który miał wszystko wyjaśnić. Jest on, ogólnie to ujmując, dziwny: 

 

Komentarze nie zostawiają na obu wspólnikach suchej nitki:

 (...) Nawet na przewijaniu widać, że ty i twój głupi kolega zrobiliście to razem - to oczywiste, że kłamiecie. 
To udowodnij, że go aresztowali. To ściema.
Albo obaj to oszuści, albo obaj to idioci.
I jaki jest cel tego wideo? Kryjecie siebie nawzajem.
Scenariusz i reżyseria Tommy Wiseau?

Trudno się dziwić takiej reakcji - na Kickstarterze co jakiś czas pojawia się projekt prowadzony przez oszustów. Chociażby w lutym pisaliśmy o zbiórce, której  autorzy po zainkasowaniu pieniędzy wydali wszystko na alkohol, drogie restauracje i striptizerki. 

W przypadku Peachy Printer zarówno Rylan Grayson jak i David Boe zapewniają, ze drukarka w końcu zostanie wyprodukowane i trafi do wszystkich, którzy za nią zapłacili. Przynajmniej jest im przykro. 

Raylan Grayson stworzył obszerny dokument mający dokładnie wytłumaczyć co się stało z pieniędzmi. Znajdziecie go TUTAJ