Autonomiczne samochody. Zanim wyjadą na drogi powinny stać się atrakcją dla turystów

Dzisiaj na rynkach popularnych polskich miast kupić można smakołyki, klasyczne pamiątki i głupoty w stylu latające świecidełka. A gdyby tak atrakcją stały się autonomiczne pojazdy, którymi można byłoby poruszać się po zabytkowych częściach miast?

Dzisiaj Piotrkowska może kojarzyć się z rikszami, w 2020 roku jej znakiem rozpoznawczym mogą być autonomiczne samochody. Pojazdy bez kierowców jeżdżące po wizytówce Łodzi chce wprowadzić pracownia architektoniczna Tu i Tam. Już złożyli wniosek o dofinansowanie pochodzące z Regionalnego Programu Operacyjnego 2014 – 2020.

Po co Łodzi autonomiczne samochody, skoro ruch pojazdów na reprezentatywnej części Piotrkowskiej jest ograniczony? Wojciech Wycichowski, pomysłodawca, mówi w rozmowie z łódzką Wyborczą, że takie samochody byłyby jedną z turystycznych atrakcji. Tu i Tam od razu odpiera zarzuty sugerujące, że to idea rodem z science-fiction i nie ma szans na realizację. Wycichowski, cytowany przez portal transport-publiczny.pl, nie tylko przypomina, że autonomiczne samochody to przyszłość, ale też przedstawia wstępny plan działania takich aut:

Nie będzie przystanków, pojazdy będzie się wzywać przy pomocy smartfonu, a w środku samochodu, na ekranie dotykowym, wybierać docelowe miejsce podróży w ramach „zasięgu” pojazdu – przekonuje do swojego pomysłu Wojciech Wycichowski. – Za całość będzie odpowiadać zaawansowany system informatyczny współpracujący z czujnikami i kamerami. Pojazdy napędzane będą czterema silnikami elektrycznymi umieszczonymi w kołach

Wsparcie? Jest. Tu i Tam wymienia "Politechnikę Warszawską i tamtejszy Zakład Systemów Informatycznych i Mechatronicznych w Transporcie oraz Politechnikę Łódzką i Instytut Mechatroniki i Systemów Informatycznych”. Do współpracy zaproszono również Fundację Ulicy Piotrkowskiej.

W lokalnych serwisach pomysł budzi sporo kontrowersji. Że drogo, że ludzie biedni, że ulice dziurawe, że za te pieniądze można by wybudować wiele innych, bardziej niezbędnych rzeczy. Ale trudno nie zgodzić się z Tu i Tam - autonomiczne auta byłyby świetną wizytówką Łodzi.

I tak samo powinny myśleć inne miasta, które już przyciągają turystów.

Autonomiczne auto dla turysty 

Autonomiczne pojazdy to świetna atrakcja turystyczna. To coś nowego, nieznanego, intrygującego. Przesadą byłoby stwierdzenie, że na przejażdżkę autem bez kierowcy przyjadą do Łodzi ludzie, którzy wcześniej miasta unikali, ale takie samochody byłyby kolejnym argumentem "za”, żeby odwiedzić miasto.

Przede wszystkim autonomiczne auta są praktyczne. Skorzystać mogą z nich osoby, które nie mają prawa jazdy, dzięki czemu każdy chętny może szybciej pokonać drogę z punktu A do punktu B. Jedni będą w ten sposób zwiedzać, inni po prostu potraktują je jako nowy, dodatkowy środek transportu. Na dodatek autonomiczne samochody, w odróżnieniu od aktualnych "atrakcji” takich jak ryksza czy dorożka, śmiało mogą jeździć zimą, bez straty dla turysty. Nie będzie zimno i nieprzyjemnie, w deszczowe czy śnieżne dni nadal będzie można zwiedzać i poruszać się po zabytkowych, ciekawych fragmentach miast.

Dziś też możemy się tak poruszać, za pomocą pojazdów przypominających przerobione wózki golfowe. Takie rozwiązanie jest ciekawe, ale podobnie jak ryksze, nie sprawdza się w deszczowe czy po prostu chłodne dni. A poza tym autonomiczne samochody dają większą niezależność. Dzięki wykorzystaniu dotykowego ekranu sami możemy wyznaczyć trasę i spędzić mniej czasu w miejscach, które nas nie interesują, za to szybciej dojechać tam, gdzie jeszcze nie byliśmy. Nie musimy dostosowywać się do z góry narzuconej trasy, pewne miejsca da się ominąć. Za pomocą dotykowego ekraniku, wbudowanego w pojazd, można by dowiedzieć się czegoś więcej o rzeczach, które nas ciekawią. Bez konieczności instalowania specjalnych, dodatkowych aplikacji.

Właśnie ten samochód Google wyrusza na publiczne drogi tego lataWłaśnie ten samochód Google wyrusza na publiczne drogi tego lata Fot. Google

Co ważne, sugerując się prototypami takich aut, które są niewielkie, możemy założyć, że nie będą stanowić utrudnienia w ruchu na wąskich uliczkach, czego nie można powiedzieć o konnych dorożkach, które trudno ominąć i które spowalniają ruch. Kolejną zaletą jest ich wnętrze, które nie oddziela od siebie pasażerów, mogą siedzieć na przeciwko siebie. Na dodatek są ekologiczne. I w odróżnieniu od zwykłych samochodów, ciągle są atrakcją i czymś innym. Są dorożkami XXI wieku.

To wcale nie rewolucja

Autonomiczne auta dla turystów nie byłyby rewolucją, a raczej rozwinięciem idei, która w Europie jest już obecna. Po londyńskim Heathrow pasażerów wozi specjalny wagonik, pozwalający dotrzeć do terminali. Znacznie poważniejszym pojazdem jest autonomiczny autobus, który jeździł po greckim miasteczku Trikali, Oristano we Włoszech czy La Rochelle we Francji. Ale to w Grecji autonomiczny pojazd przejeżdżał przez centrum miasta.

Nie da się ukryć, że tego typu projekty nie są proste w realizacji. Problemem są nie tylko przepisy, ale przede wszystkim pieniądze. Kupno pojazdów to jedno, ale przecież całość składa się z odpowiedniego systemu, baz, w których można auta ładować i je przechowywać. Potrzebne są też trasy lub wyznaczone pasy. Czy 4 mln zł, które łódzki projekt chce pozyskać, to wystarczająca kwota? Obawiam się, że nie. Ale nie mam wątpliwości, że to dobrze, że taki pomysł został zgłoszony i o nim się dyskutuje. Być może ktoś inny go podchwyci, ulepszy i zrealizuje. Autonomiczne auta kojarzą nam się z całkowitą rewolucją w sposobie poruszania się. Zanim to nastąpi, mogą sprawdzić się jako atrakcja turystyczna, będąca przy okazji testem technologii. Mam nadzieję, że w ten sposób będziemy zwiedzać polskie miasta.