Jednocześnie informacje o tym, że Samsung zapewnia telefony zastępcze na czas wymiany telefonów nie znajdują potwierdzenia.
Powodem decyzji Samsunga są poważne problemy z akumulatorami. Kilka dni temu media z Południowej Korei donosiły, o kilku groźnych incydentach z udziałem baterii w Galaxy Note 7 - miały one eksplodować lub zapalać się podczas ładowania.
Urządzenia, które trafiły już do sprzedaży miałyby być chwilowo zatrzymane w magazynach. Rzecznik prasowy koreańskiego giganta przyznał w rozmowie z Reutersem, że smartfony wymagają "pewnych testów jakościowych".
Samsung wydał oficjalne oświadczenie z którego wynika, że do 1 września na świecie odnotowano 35 przypadków uszkodzeń związanych z akumulatorem. To niedużo biorąc pod uwagę ilość sprzedanych urządzeń liczoną w milionach. Koreański gigant zdecydował się jednak wstrzymać sprzedaż oraz uruchomić globalny program wymiany wszystkich sprzedanych do tej pory Galaxy Note 7 na nowe.
Warto podkreślić, że Samsung wciąż jeszcze ustala szczegółową przyczynę problemów. Mając na uwagę zadowolenie i bezpieczeństwo konsumentów zamierza jednak w przeciągu kilku tygodni wymienić potencjalnie wadliwe urządzenia.
Biuro Prasowe Samsunga opublikowało komunikat, który wyjaśnia co powinny robić osoby, które nabyły już Galaxy Note 7.
Klientów, którzy zakupili Note 7 w Polsce prosimy o kontakt z autoryzowanym serwisem telefonów Samsung, (pełen wykaz serwisów znajduje się na stronie www.samsung.pl) bądź kontakt z infolinią pod numerem telefonu 0.801.672.678 bądź +48 22 607 93 33. Urządzenia zostaną poddane gruntownej weryfikacji i zwrócone ze sprawdzoną baterią bądź klient otrzyma nowy egzemplarz w przypadku zidentyfikowania wady. Cały proces może zająć do kilku tygodni.
Zdajemy sobie sprawę z niedogodności jakie niesie za sobą ta sytuacja, ale chcemy być pewni, że Samsung dostarcza swoim klientom produkty najwyższej jakości. Bardzo blisko współpracujemy z naszymi partnerami, aby mieć pewność, że proces wymiany urządzeń będzie tak wygodny i efektywny jak to tylko możliwe
Czytaj też: To ten model może zostać wycofany. Poznaj Galaxy Note 7.
Według właściciela ten Galaxy Note 7 został uszkodzony przez wybuchający akumulator Fot. za Supplied/Twitter
Przyczyn problemów może być kilka - nie ma powodów, aby przesądzać, że akumulatory eksplodują na skutek wady fabrycznej. Australijski News.au przypomina, że odpowiedzialny za problemy może być nowy port typu USB-C, a konkretnie przewód. Według Google to właśnie on spowodował pożar tabletu Pixel C.
Koreańskie media mówią o kilku przypadkach uszkodzeń Note 7, ale wszystkie one mogą znaleźć wytłumaczenie w nieprawidłowej eksploatacji urządzenia. Bryan Ma, ekspert firmy badawczej IDG, twierdzi, że Samsung swoją decyzję może warunkować względami wizerunkowymi.
Muszą zdusić wątpliwości w zarodku. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebują, są memy roznoszące się po internecie, wyśmiewające Samsunga i wiążące go z eksplozjami baterii lub uszkodzeniami ciała - stwierdza. Ma.
Należy pamiętać o tym, że Samsung może wycofać jedynie część urządzeń, gdyż produkuje ich miliony. Doniesienia mówią o kilku pojedynczych incydentach.
Czytaj też: Będziesz mógł kupić odnowiony smartfon Samsunga. Od Samsunga.
Akumulator - najsłabsze ogniwo wielu smartfonów. Fot. Robert Kędzierski / Pexels / Martin Abegglen / 3headcat / freeiconspng.com
O komentarz do sytuacji zwróciliśmy się do specjalisty.
Robert Kędzierski: Czy eksplozja akumulatora, o której donoszą media w kontekście smartfonów, m.in. Samsunga, jest możliwa w przypadku każdego urządzenia? Czy są tu niezbędne jakieś wyjątkowe okoliczności?
Marek Marcinek*: Uściślijmy, że rozmawiamy głównie o popularnych dziś akumulatorach litowo-jonowych. Tak. Niestety eksplozja lub zapłon są możliwe. Zazwyczaj dochodzi do nich na skutek nietypowych wydarzeń, takich jak upadek na rowerze (vide: niedawny incydent rowerzysty opisywany w prasie, po którym konieczny był przeszczep skóry) uderzenie, w konsekwencji pękniecie urządzenia i np. zwarcie ogniwa powodujące zapłon. To jednak są kwestie niestandardowe, ekstremalne. Widelec/nóż służy do jedzenia potraw, ale umieszczony, w kieszeni podczas wycieczki może się wbić w udo podczas upadku. Przykład drastyczny, ale odpowiedni.
Czyli nie ma znaczenia kto akumulator produkuje? Liczą się okoliczności?
Właśnie. Oczywiście można analizować statystyki i próbować wyłaniać najbardziej
awaryjnych producentów. W sensie ogólnym jednak panuje tutaj rodzaj demokracji, bo
teoretycznie możliwość awarii dotyczy każdego urządzenia posiadającego baterię-a
wady fabryczne zdarzają się najlepszym producentom. Ryzyko podwyższa stosowanie
tanich, niekoniecznie kompatybilnych zamienników oryginalnych baterii czy ładowarek
lub np. ekspozycja urządzenia na działanie promieniowania słonecznego.
Producenci baterii nie przewidują, że może się z nimi dziać coś nieprzewidzianego?
Przewidują. I akumulatory, i urządzenia są odpowiednio testowane, by nawet w
sytuacjach awaryjnych nie działo się nic złego.
Co w takim razie mogło być powodem kilku incydentów dotyczących Galaxy Note 7?
Dopóki nie poznamy prawdziwej przyczyny absolutnie nie można przesądzać o winie Samsunga. Generalnie zapłon w wyniku ładowania może następować z bardzo wielu przyczyn: przeładowanie akumulatora (np. wskutek wad zabezpieczeń przed przeładowaniem, niekompatybilności ładowarki). W grę wchodzi też wada systemu sterowania baterią (tzw. BMS - Battery Management System). Możliwe są też inne przyczyny, wliczając w to wadę konstrukcyjna baterii (np. wada separatora), brak odpowiedniego systemu odprowadzania ciepła. Wszystko to może prowadzić do przegrzania i w skrajnym przypadku do wybuchu pożaru. W każdym urządzeniu, każdego producenta. Kilka incydentów o niczym nie przesądza.
Czyli bez obaw, w naszych smartfonach nie ma tykających bomb?
Akumulatory litowo-jonowe statystycznie należą do bezpieczniejszych systemów akumulacji energii. Awarie zdarzały się znanym akumulatorom kwasowo-ołowiowym, pewne wątpliwości w kwestii bezpieczeństwa budzą też systemy ogniw paliwowych zasilanych wodorem. A i wybuchy zbiorników z konwencjonalnym paliwem również się przecież zdarzają.
*dr hab. inż. Marek Marcinek jest absolwentem oraz pracownikiem Wydziału
Chemicznego Politechniki Warszawskiej. Członek Europejskiego Instytutu Naukowego
"Alistore”. Pracował w Niemczech, Francji i Kanadzie oraz przez kilka lat w Lawrence
Berkeley National Laboratory w Stanach Zjednoczonych.