W ramach rozpoczętej dwa dni temu misji chińskiego statku kosmicznego Shenzhou 11 astronauci Jing Haipeng (50 l.) oraz Chen Dong (37 l.) szczęśliwie zadokowali dziś do znajdującego się na orbicie laboratorium Tiangong-2 i pozostaną tam przez następne 30 dni.
Chińscy astronauci na pokładzie orbitalnego laboratorium Tiangong 2 źródło: AP
To kolejny ważny etap na drodze do budowy własnej stacji. Dlaczego Chińczycy nie skorzystają z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej? Zostali swego czasu wykluczeni z projektu, ze względu na obiekcje Stanów Zjednoczonych dotyczące militarnego charakteru chińskiego programu kosmicznego.
Astronauci Jing Haipeng (po lewej) oraz Chen Dong podczas konferencji poprzedzającej start misji Shenzhou 11 Źródło: China Daily / Reuters
Przedstawiciele Państwa Środka dementują oskarżenia USA podkreślając pokojowy charakter swoich misji. Jednocześnie liczą, że ich stacja kosmiczna na orbicie przyciągnie kolejne kraje zainteresowane eksploracją kosmosu. Warto też pamiętać, że w 2024 roku ISS przejdzie na zasłużoną emeryturę, a Chiny pozostaną wtedy jedynym krajem ze stacją kosmiczną na orbicie.
Czytaj też: George Zamka, astronauta ISS: "w kosmosie musisz pozbyć się ziemskich odruchów"
Zaraz po starcie prezydent Chin Xi Jinping pogratulował dwójce astronautów i zachęcił do szerszej oraz głębszej eksploracji kosmosu.
Dla Chin program kosmiczny jest w tej chwili jednym z priorytetów. Ich ambicje sięgają daleko poza dogonienie przodujących w tej materii Amerykanów, czy Rosjan. Chodzi też o umocnienie swojej pozycji w samej Azji, gdzie mocną konkurencję stanowią Japonia oraz Indie. Do 2018 roku Chińczycy chcą wrócić na Księżyc (w 2013 posadzili tam swojego łazika Yutu), a do 2025 znów sprowadzić tam człowieka. Myślą również o bezzałogowej misji na Marsa do 2020 roku.