Chodzi tu o technologię "bezkluczykowego otwierania samochodu" (keyless), która pozwala właścicielowi auta dostać się do niego bez wyjmowania kluczy lub karty. Co więcej w ten sposób można także uruchomić silnik, a to również bardzo ułatwia życie.
Wystarczy, że właściciel (wraz z kluczykiem) znajdzie się odpowiednio blisko auta, a samochód sam się odblokuje. Jak donosi portal Niebezpiecznik.pl bezpieczeństwo takiego rozwiązania podważyli specjaliści z chińskiej firmy Qihoo 360.
To zespół odpowiedzialny za antywirusa 360 Total Security, który podczas zawodów PwnFest 2016 włamał się do smartfonu Google Pixel w niecałe 60 sekund. Teraz specjaliści z Qihoo 360 zaprojektowali urządzenie, które pozwala na otwarcie samochodu z technologią keyless bez fizycznego dostępu do kluczyka.
HackKEY, bo tak nazywa się urządzenie, pozwala "wydłużyć" zasięg klucza, gdy jego właściciel znajduje się w pewnej odległości od samochodu. Na opublikowanym na YouTube filmie przedstawiono jedną z sytuacji, w której przestępcy mogą uzyskać nieuprawniony dostęp do auta.
Do ataku potrzebne są dwa urządzenia, każde o wartości ok. 11 dolarów. Jedno musi znaleźć się w pobliżu kluczyka, drugie obok samochodu. W momencie pociągnięcia za klamkę, auto "sprawdza" obecność kluczyka w pobliżu.
HackKEY wzmacnia sygnał radiowy przekazując dane i łącząc się z kluczem "oszukując" auto. Tym samym właściciel może być oddalony na sporą odległość od auta (do 300 metrów) i nawet nie zauważy momentu kradzieży.
Okazuje się więc, że prosta "sztuczka" i dwa niewielkie urządzenia o łącznej wartości niespełna 80 zł wystarczą, aby ukraść wiele nowoczesnych aut. Metoda była znana już wcześniej, jednak wymagało to znacznie droższego i większego sprzętu.
Przed kradzieżą można się jednak bronić. Jak podpowiada Niebezpiecznik, jednym ze sposobów jest zwyczajne "wygłuszenie" sygnału kluczyka. Można to zrobić chowając go do metalowego pudełka lub owijając w aluminiową folię. Zawsze można także wyłączyć technologię keyless we własnym samochodzie.
---