Rosyjski regulator telekomunikacyjny Roskomnadzor nakazał dostawcom internetu w całym kraju zablokowanie 800 tys. adresów IP należących do chmury AWS (Amazon Web Services), a także miliona adresów IP należących do chmury Google. Na skutek blokady serwisy internetowe przynajmniej dwóch rosyjskich banków korzystających z usług amerykańskich gigantów przestały działać. Problemy mają również użytkownicy różnych usług finansowych oraz entuzjaści kilku popularnych gier MMO.
Sprawa jest pokłosiem niedawnego wyroku sądu w Moskwie nakazującego blokadę dostępu do komunikatora Telegram na terenie Rosji. Tamtejsze władze sugerują, że narzędzie stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Powodem jest brak dostępu do kluczy szyfrujących, umożliwiających odczytywanie komunikacji między użytkownikami. Zabiegała o nie Federalna Służba Bezpieczeństwa.
Na to z kolei nie zgodził się twórca Telegramu, Pavel Durov, argumentując swoją odmowę prawem do zachowania prywatności użytkowników. Sprawa trafiła do sądu najwyższej instancji, który po odrzuceniu apelacji Durova zgodził się z argumentacją FSB. Nadal można uzyskać dostęp do aplikacji za pomocą VPN, jednak należy mieć na uwadze, że rosyjskie władze będą bacznie obserwować wszelkie próby obejścia blokady.
Czytaj też: Popularny komunikator będzie zablokowany w Rosji? Stawką jest dostęp do danych użytkowników
Jednym z zapewne niezamierzonych efektów ubocznych blokady jest konieczność przesiadki na inny system komunikacji na Kremlu. Okazuje się, że z Telegramu korzystano również na najwyższych szczeblach do kontaktów z lokalnymi i zagranicznymi mediami. W obecnej sytuacji oficjelom pozostaje korzystanie z ICQ, komunikatora stworzonego w 1996 roku przez izraelską firmę Mirabilis.
Przejęty w 2010 roku od AOL stanowi obecnie część giganta internetowego Mail.ru, znajdującego się w rękach rosyjskiego miliardera Aliszera Usmanowa.
Liczbę użytkowników komunikatora Telegram na całym świecie ocenia się na mniej więcej 200 mln. W samej Rosji z aplikacji korzysta nawet 9,5 mln obywateli.