Użytkownicy Androida zdążyli się już przyzwyczaić do tego, że co jakiś czas są "pytani" przez różne aplikacje o przyznanie im dostępu do rejestru połączeń, historii SMS oraz innych funkcji. Czasami twórcy proszą nas o ten dostęp, gdyż bez niego aplikacja byłaby bezużyteczna - np. Instagram potrzebuje dostępu do aparatu i biblioteki zdjęć.
Są jednak sytuacje, gdy trudno znaleźć uzasadnienie dla tego, aby udostępnić twórcom aplikacji nasze prywatne dane. Co więcej, sklep Google Play bywał w przeszłości zasypywany fałszywymi aplikacjami, których jedynym celem była kradzież danych.
Czytaj też: BLIK wchodzi na nowy poziom. Będą możliwe płatności zbliżeniowe
Firma z Mountain View już od jakiegoś czasu stara się uszczelnić sklep Google Play, aby utrudnić życie oszustom, wprowadzając nowe regulacje, do których muszą się dostosować twórcy aplikacji. Już 9 stycznia wejdą w życie kolejne takie obostrzenia.
Google Play ogranicza możliwość używania uprawnień newralgicznych lub uprawnień wysokiego ryzyka, w tym grup uprawnień do rejestru połączeń lub SMS-ów.
- czytamy w komunikacie opublikowanym przez amerykańską firmę.
Mówiąc krótko, Google ogranicza zaufanie do deweloperów. Każdy, kto chce korzystać z dodatkowych uprawnień telefonu, musi teraz wypełnić specjalny formularz, w którym udowodni, że rzeczywiście potrzebuje danych uprawnień, aby jego aplikacja działała.
Jeśli do 9 stycznia 2019 r. nie prześlesz formularza deklaracji uprawnień lub jeśli twoja aplikacja nie jest zgodna z zasadami, może ona zostać usunięta z Google Play.
- podkreśla Google.
Firma wyjaśnia, że aplikacja może korzystać z uprawnień rejestru połączeń lub SMS-ów tylko wtedy, gdy jest to wymagane do działania jej kluczowej funkcji. "Kluczowa funkcja to podstawowa funkcja aplikacji. Jest najlepiej udokumentowana i najbardziej promowana w opisie aplikacji" - podkreśla Google.
Z jednej strony należy pochwalić pomysł Google, który z pewnością może poprawić bezpieczeństwo użytkowników smartfonów. Z drugiej strony, na nowym regulaminie mogą ucierpieć nie tylko oszuści, ale również uczciwi deweloperzy.
Zresztą, są już pierwsze ofiary. Twórcy popularnej aplikacji Cerberus, która pomaga w odnalezieniu zgubionego smartfonów, poinformowali, że Google odrzucił ich wniosek.
Jeśli dodamy do tego fakt, że Google także posiada autorskie narzędzie, które pozwala nam znaleźć smartfon, to rodzi się uzasadnione pytanie o to, czy w przyszłości firma nie będzie korzystać z tych zasad, aby utrzeć nosa twórcom konkurencyjnych rozwiązań.