Aplikacja prosi cię o dostęp do historii rozmów i SMS-ów? Google ma dość. Szykuje bat na twórców

Daniel Maikowski
Już od 9 stycznia Google mocno ograniczy twórcom aplikacji możliwość korzystania z dodatkowych uprawnień, jak dostęp do historii naszych połączeń oraz SMS-ów. Dla użytkowników to świetna informacja. Dla twórców aplikacji - bardzo duży problem.
Zobacz wideo

Użytkownicy Androida zdążyli się już przyzwyczaić do tego, że co jakiś czas są "pytani" przez różne aplikacje o przyznanie im dostępu do rejestru połączeń, historii SMS oraz innych funkcji. Czasami twórcy proszą nas o ten dostęp, gdyż bez niego aplikacja byłaby bezużyteczna - np. Instagram potrzebuje dostępu do aparatu i biblioteki zdjęć.

Są jednak sytuacje, gdy trudno znaleźć uzasadnienie dla tego, aby udostępnić twórcom aplikacji nasze prywatne dane. Co więcej, sklep Google Play bywał w przeszłości zasypywany fałszywymi aplikacjami, których jedynym celem była kradzież danych.

Czytaj też: BLIK wchodzi na nowy poziom. Będą możliwe płatności zbliżeniowe

Google ma dość

Firma z Mountain View już od jakiegoś czasu stara się uszczelnić sklep Google Play, aby utrudnić życie oszustom, wprowadzając nowe regulacje, do których muszą się dostosować twórcy aplikacji. Już 9 stycznia wejdą w życie kolejne takie obostrzenia.

Google Play ogranicza możliwość używania uprawnień newralgicznych lub uprawnień wysokiego ryzyka, w tym grup uprawnień do rejestru połączeń lub SMS-ów.

- czytamy w komunikacie opublikowanym przez amerykańską firmę.

Mówiąc krótko, Google ogranicza zaufanie do deweloperów. Każdy, kto chce korzystać z dodatkowych uprawnień telefonu, musi teraz wypełnić specjalny formularz, w którym udowodni, że rzeczywiście potrzebuje danych uprawnień, aby jego aplikacja działała.

Jeśli do 9 stycznia 2019 r. nie prześlesz formularza deklaracji uprawnień lub jeśli twoja aplikacja nie jest zgodna z zasadami, może ona zostać usunięta z Google Play.

- podkreśla Google.

Kiedy dostep do aplikacji jest uzasadniony?

Firma wyjaśnia, że aplikacja może korzystać z uprawnień rejestru połączeń lub SMS-ów tylko wtedy, gdy jest to wymagane do działania jej kluczowej funkcji. "Kluczowa funkcja to podstawowa funkcja aplikacji. Jest najlepiej udokumentowana i najbardziej promowana w opisie aplikacji" - podkreśla Google.

Zmiana uderzy nie tylko w oszustów

Z jednej strony należy pochwalić pomysł Google, który z pewnością może poprawić bezpieczeństwo użytkowników smartfonów. Z drugiej strony, na nowym regulaminie mogą ucierpieć nie tylko oszuści, ale również uczciwi deweloperzy.

Zresztą, są już pierwsze ofiary. Twórcy popularnej aplikacji Cerberus, która pomaga w odnalezieniu zgubionego smartfonów, poinformowali, że Google odrzucił ich wniosek.

Jeśli dodamy do tego fakt, że Google także posiada autorskie narzędzie, które pozwala nam znaleźć smartfon, to rodzi się uzasadnione pytanie o to, czy w przyszłości firma nie będzie korzystać z tych zasad, aby utrzeć nosa twórcom konkurencyjnych rozwiązań.

Więcej o: